Życiówka polskiej rekordzistki z igrzysk. Co za finisz, cztery setne sekundy
Weronika Lizakowska podbiła w sierpniu zeszłego roku serca polskich kibiców - w kosmicznym stylu pobiła rekord kraju na 1500 metrów w olimpijskim półfinale, a później się popłakała. Bo ten znakomity czas nie dał jej awansu do finału. Pokazała jednak znakomitą formę, a niewykluczone, że najlepsze dopiero przed nią. I to może już zimą, w sezonie halowym. W mityngu w Val-de-Reuil we Francji fantastycznie finiszowała, minęła niemal wszystkie rywalki. I prawie pobiła rekord Polski na jedną milę.

Wyniki Weroniki Lizakowskiej (rekord Polski na 1500 metrów w półfinale igrzysk - 3:57.31) oraz Klaudii Kazimierskiej ("złamana" bariera czterech minut na tym dystansie oraz 10. miejsce w olimpijskim finale) zrobiły ogromne wrażenie w lekkoatletycznym środowisku. Obie mają przed sobą jeszcze sporo lat kariery, a jednocześnie pokazały, że mogą zagościć w światowej czołówce biegów na średnich dystansach. Obie też w różny sposób przygotowują się do sezonu, Kazimierska czyniła to głównie za oceanem. I tam startowała w halowych zawodach.
Lizakowska zaś zainaugurowała właśnie kolejny sezon, zrobiła to w mityngu World Athletics Indoor Tour - Silver Level w Val-de-Reuil. W Normandii pokazała niesamowity finisz i zaledwie sekund zabrakła jej, by... rozprawić się z kolejnym rekordem kraju.
Znakomity początek sezonu w wykonaniu Weroniki Lizakowskiej. Świetny prognostyk przed mistrzostwami Europy i świata
Dystans jednej mili nie jest może w Polsce aż tak popularny jak w Stanach Zjednoczonych, ale w wielu mityngach właśnie na nim odbywa się rywalizacja. Dla osób specjalizujących się na 1500 metrów nie jest to duża zmiana, ale jeśli ktoś bazuje na szybkości i woli 800 metrów, to już może ją odczuć.
W stawce 13 zawodniczek znalazły się dwie Polki, oprócz Lizakowskiej także Aleksandra Płocińska, nasza finalistka z ostatnich mistrzostw Europy w Rzymie. Faworytką wydawała się być zaledwie 19-letnia Birke Haylom, urodziny miała miesiąc temu. A jako 17-latka w mistrzostwach świata w Budapeszcie, latem 2023 roku, dostała się do seniorskiego finału na 1500 m. No i jest byłą mistrzynią świata juniorek U-20, sztuki tej dokonała w wieku 16 lat. Kto wie, może już wkrótce na dystansie 1500 metrów będzie w stanie zagrozić znakomitej rodaczce Gudaf Tsegay.
I to Haylom wygrała rywalizację - bardzo dziwną, bo od stawki oderwała się zawodniczka pełniącą rolę "zająca", a za nią pobiegła tylko jedna rywalka. I nie wytrzymała tempa, na okrążenie przed finiszem już było jasne, ze wygra ktoś inny.
Lizakowska po 1500 metrów była trzecia, ale jedna mila to jednak o 109 metrów więcej. I w ostatni łuk Polka weszła nieco zamknięta, musiała finiszować blisko krawężnika. Gdyby dystans wydłużyć o dwa, może trzy metry, pewnie by jeszcze Haylom wyprzedziła. A tak straciła do 19-letiej Etiopki cztery setne sekundy, uzyskała czas 4:25.48. Dokładnie o jedną sekundę i cztery setne gorszy od 25-letniego rekordu Polski Lidii Chojeckiej.
Inna sprawa, że zawodniczka Remusa Kościerzyna pokonała znakomite rywalki. Trzecia finiszowała Włoszka Marta Zenoni, czwarta Fracuzka Agathe Guillemot (brązowa medalistka ME w Rzymie na 1500 m), a piąta - Hiszpana Esther Guerrero (czwarta w Rzymie na 1500 m).
Szóste miejsce zajęła Płocińska, ale już ze sporą stratą - 4:29.57. Choć tak jak Lizakowska, też pobiła rekord życiowy. I wskoczyła na szóste miejsce w polskich tabelach wszechczasów, co dostrzegł ceniony statystyk Tomasz Spodenkiewicz.