Atmosfera w środowisku skoków narciarskich robi się coraz gorętsza. Już tylko godziny pozostały do turnieju Raw Air, w którym udział wezmą także Marius Lindvik i Johann Andre Forfang. Panowie zostali zdyskwalifikowani podczas konkursu indywidualnego na skoczni dużej na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym po tym, jak w ich kombinezonach znaleziono nieregulaminowe przeszycia oraz sklonowane czipy. Międzynarodowa Federacja Narciarstwa powołała niezależną komisję, która ma przyjrzeć się sprawie. Ponadto zażądano, aby reprezentanci Norwegii w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej przesłali FIS do sprawdzenia wszystkie kombinezony, które używane były w trakcie zakończonego kilka dni temu czempionatu. Odpowiednie konsekwencje wyciągnął także Norweski Związek Narciarski. W poniedziałkowe popołudnie poinformowano o zawieszeniu trenera Magnusa Breviga oraz jego asystenta Adriana Liveltena. Kolejnego dnia do grona zawieszonych członków sztabu szkoleniowego dołączył także Thomas Lobben. Mężczyzna sam przyznał się do bycia zamieszanym w skandal związany w dopingiem technologicznym. Marius Lindvik i Johann Andre Forfang zabrali już głos po głośnym skandalu - obaj stwierdzili, że nie mieli pojęcia o tym, że ich kombinezony były zmanipulowane. W wersję wydarzeń norweskich zawodników nie wierzą jednak inni, w tym m.in. Stefan Hula. "Jest mi ciężko uwierzyć w to, by zawodnicy nie wiedzieli, ale być może się mylę" - przyznał w rozmowie z Interią. Kot nie mógł wytrzymać w wywiadzie z Norwegami. Padły wulgaryzmy Skandal w skokach, a tu takie słowa Daniela Andre Tande, Andersa Jacobsena i Johana Remena Evensena. Sami przyznają: "Oszukiwaliśmy" Tymczasem z Norwegii docierają do nas szokujące wieści. W związku ze skandalem milczenie przerwali emerytowani już norwescy skoczkowie narciarscy. W rozmowie z NRK wszyscy zgodnie przyznali, że w trakcie swojej kariery nie raz dopuszczali się oszustwa, aby odnosić lepsze wyniki w zawodach. Wśród tych zawodników jest m.in. Daniel Andre Tande, mistrz olimpijski, wicemistrz świata w narciarstwie klasycznym oraz czterokrotny mistrz świata w lotach. "Ośmieliłbym się powiedzieć, że robiłem to kilkakrotnie" - stwierdził 31-latek. Na podobne wyznanie zdecydowali się jeszcze Johan Remen Evensen oraz Anders Jacobsen. "To mocne słowo. Oszukiwać. Ale szczerze mówiąc, nie mogę powiedzieć, że tego nie zrobiłem. Bo jeśli oszustwo według definicji oznacza także noszenie odrobinę za dużego kombinezonu, to tak, oszukiwałem" - przyznał Jacobsen. "Nigdy nie zostałem zdyskwalifikowany w zawodach, a zdarzało mi się skakać w kombinezonach, o których wiedziałem, że są za duże. Więc tak, niestety muszę odpowiedzieć twierdząco. W tym sporcie przyjęło się uważać, że jeśli nie zostaniesz złapany, to znaczy, że nie oszukujesz. Jest to problem z nastawieniem, który rozprzestrzenił się na cały świat skoków, we wszystkich krajach. I to jest coś, czym musimy się zająć" - podsumował gorzko Remen Evensen. Johan Remen Evensen krótko po swoim wyznaniu pożałował tak ogromnej szczerości. Zaledwie kilkadziesiąt minut po publikacji jego wypowiedzi na portalu NRK dziennikarze Dagbladet ujawnili, że były skoczek pożegnał się z posadą eksperta w Norsk Rikskringkasting. Wyciekł komunikat FIS po aferze z Trondheim. Norwegowie już poinformowani