Rekord był o krok. Nietypowy bieg Polaka
W finale biegu na 60 metrów przez płotki podczas Orlen Copernicus Cup Jakub Szymański zajął trzecie miejsce. Po biegu płotkarz przyznał, że choć cieszy go podium, to jest niezadowolony, że nie udało mu się pobić rekordu życiowego. W Toruniu uzyskał swój drugi wynik w karierze 7,58, ale liczył na nieco więcej.

- Rekord zostawiam na finały Halowych Mistrzostw Europy w Stambule, albo na jeden start wcześniej, czyli finał World Tour w Birmingham. Po dzisiejszym biegu mam na to spore szanse, mocno na to liczę. I na jeden z tych dwóch imprez chcę tę "życiówkę" pobić. Po drodze są jeszcze mistrzostwa Polski na hali, ale wiadomo, z biegiem czasu będę zyskiwał świeżość, a ja potrzebuję jeszcze tygodnia albo dwóch, żeby trochę lżej potrenować - mówił na gorąco Szymański.
- Dzisiaj w Toruniu czułem się dobrze, choć mam już trochę tych startów w nogach i byłego gotowy na ten rekord, ale zahaczyłem aż o trzy płotki, a do tej pory chyba jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żeby zachwiało mną przez uderzenie na płotku tak, jak tutaj. To trochę zrządzenie losu. Cały czas zresztą czułem, że obcieram te płotki, trzy z pięciu to naprawdę bardzo dużo - dodawał.
Szymański nie ukrywał jednak, że choć stanął na podium, to nie czuje się do końca usatysfakcjonowany ze swojego biegu. - Jestem niezadowolony, bo chciałem udowodnić wszystkim, że mimo tylu startów stać mnie było na pobicie rekordu życiowego. I to tutaj, w Toruniu, przed polską publicznością. To byłoby coś fenomenalnego. Niestety się nie udało, ale jestem trzeci. Przed startem liczyłem na to podium i po raz kolejny się udało.
Czytaj także: Rekord świata był o krok, bardzo dobry bieg Polki
Płotkarz podkreślał, że ten sezon jest dla niego swego rodzaju sprawdzianem, jak organizm zareaguje na dużą liczbę startów. To jeden z najbardziej "zapracowanych" polskich lekkoatletów, ale jak sam mówi, czuje się z tym bardzo dobrze. Co więcej, jak stwierdził z przymrużeniem oka, dzięki temu częściej pojawia się w mediach - Na początku sezonu chcieliśmy zrobi test i postanowiliśmy startować w wielu miejscach. Było ich sporo, dzięki temu też jest o mnie głośniej. Nie dawałem plamy, biegałem dobrze, a przy okazji wiem, że mam wytrzymały organizm i mogę częściej zmobilizować się do szybkiego biegania - tłumaczył Jakub Szymański.
Teraz przed nim start w Halowych Mistrzostwach Europy w Stambule, gdzie nie ukrywa wysokich ambicji. - Moim celem jest finał. O medalu nie ma co myśleć, bo tam może wydarzyć się wszystko. Najpierw jednak trzeba przejść długą drogę do finału. A tam już wolna głowa i biegamy!
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje