Polska gwiazda wycofuje się ze słów. Klamka zapadła. "Ja nigdy w życiu nie dałabym rady". A jednak!
Małgorzata Hołub-Kowalik przez ostatnie lata była jedną z naszych etatowych gwiazd w sztafecie 4x400 metrów. Choć to w sztafecie mieszanej 4x400 m w Tokio sięgnęła po złoty medal igrzysk, więcej znaczyło dla niej srebro wywalczone z "aniołkami Matusińskiego". Gdyby stanowisko Polki nie uległo zmianie, po urodzeniu dziecka przed kilkoma miesiącami zakończyłaby karierę. Podjęła jednak rękawicę, jej celem jest awans na tegoroczne IO w Paryżu, o czym obszernie opowiedziała w "Przeglądzie Sportowym".

To właśnie między innymi za sprawą Hołub-Kowalik, trzy lata temu w Tokio (ze względu na pandemię koronawirusa zaburzona została zasada czteroletniego odstępu), polscy kibice przeżywali gigantyczne emocje. Praktycznie wyłącznie przed telewizorami, bo COVID-19 sprawił, że imprezie towarzyszyły bardzo szeroko zakrojone obostrzenia.
Małgorzata Hołub-Kowalik: To oczywiście wypominają mi teraz moje dziewczyny
Niemniej lekkoatleci, jak przystało na przedstawicieli "królowej sportu", rozsiedli się na olimpijskim tronie. Zawodniczka AZS UMCS Lublin dwukrotnie miała powody do największej radości w karierze. W stolicy Japonii na jej szyi zawisły złoty i srebrny medal, czyli marzenie każdego sportowca.
Po Tokio przyszedł czas na spełnienie marzeń w życiu prywatnym, stąd decyzja o ciąży, a o przyjściu na świat córeczki gwiazda biegów poinformowała pod koniec sierpnia poprzedniego roku.
Gdyby polska multimedalistka (w dorobku posiada medale mistrzostw świata i Europy), miała wywiązać się w pełni ze swojego stanowiska, które prezentowała przed stanem błogosławionym, dzisiaj moglibyśmy już tylko wspominać jej wielkie sukcesy. Dlaczego? Oddajmy głos samej zawodniczce, która opowiedziała o tym właśnie w "Przeglądzie Sportowym".
Przez wiele lat mówiłam sobie, że nigdy po urodzeniu dzieci nie wrócę do sportu. To oczywiście wypominają mi teraz moje dziewczyny. Zawsze mówiłam, że sobie po prostu tego nie wyobrażam. Podziwiałam Marikę Popowicz czy Kamilę Lićwinko i mówiłam, że ja nigdy w życiu nie dałabym rady
Lekkoatletka przyznaje, że łatwo nie jest, zwłaszcza że razem z nią na obozach przebywa córeczka, ale ma tam także wsparcie. Od dodatkowych obowiązków odciąża ją mama, a wcześniej mąż. 31-latkę cieszy, że tak szybko była w stanie wrócić do treningów, podkreślając, że porównując listopad do stycznia, jej dyspozycja zmieniła się kolosalnie na plus.
Sprawdziły się także słowa Popowicz, która z autopsji mówiła koleżance, że największy problem będzie miała z odbudowaniem szybkości. Między innymi też dlatego, nie czując gotowości, opuści sezon halowy.
Koniec z medalem lub bez. Hołub-Kowalik ogłasza decyzję przed IO w Paryżu
Cele Hołub-Kowalik w rozpoczętym niedawno roku są następujące: czerwcowe mistrzostwa Europy, a zwłaszcza igrzyska olimpijskie w Paryżu. - Mam złoto z igrzysk olimpijskich, a to coś, o czym każdy marzy. Zdobyłam też srebro. Nie mam w swojej kolekcji tylko brązu i bardzo bym chciała go zdobyć - podkreśla bohaterka.
Reprezentantka Polski ma świadomość, że o samą kwalifikację nie będzie łatwo, choć jednocześnie słusznie zaznacza, że przy poziomie naszej sztafety - jeśli znalazłaby się w składzie - to oznaczałoby, że zbudowała bardzo wysoką formę. - Trudno będzie się zakwalifikować, zdaję sobie z tego sprawę - zaznacza.
Obojętnie, jak rozwinie się sytuacja wokół startu Hołub-Kowalik w Paryżu, ważna decyzja już zapadła. Z medalem lub bez powie "pas".
To też będzie koniec. Dałam sobie po prostu ten ostatni rok. (...) Natomiast później młodsza nie będę, skończę w tym roku 32 lata i uważam, że i tak wytrzymałam w sporcie bardzo długo
Zobacz również:












