Żona Stocha w środku nocy oficjalnie ogłosiła. Płyną gratulacje. Sukces, i to w takiej chwili
Był środek nocy, gdy Ewa Bilan-Stoch nadała w mediach społecznościowych ważny komunikat. Oficjalnie ogłosiła zawodowy sukces. Od razu popłynęły gratulacje. A to wszystko w chwili, gdy rozpoczął się weekend konkursów skoków narciarskich w Wiśle. Były to ostatnie występy Kamila Stocha na skoczni im. Adama Małysza.

Chyba nie tak powoli kończący karierę Kamil Stoch wymarzył sobie pożegnanie ze skocznią im. Adama Małysza w Wiśle. W sobotę w ogóle nie przystąpił do rywalizacji po tym, jak nie przebrnął przez piątkowe kwalifikacje, a w niedzielę zajął miejsce odległe od czołówki. Po próbach na 120,5 m ostatecznie był 27. Po wszystkim zabrał głos i powiedział, z czym przyszło mu się zmierzyć.
Mierzyłem się przede wszystkim z bardzo dużym napięciem organizmu i starałem się, jak tylko mogłem, żeby głowa potrafiła w tym wszystkim się odnaleźć i wykonać odpowiednią pracę
Zauważył też pewne pozytywy. "Było jednak bardzo trudno wejść w rytm skakania i znaleźć dobre czucie na skoczni. Pozytywne jest to, że udało mi się w końcu wejść do czołowej trzydziestki - stało się to dziś, w ostatnim konkursie i przed wspaniałą publicznością" - dodał.
Jak zwykle mógł liczyć na gorący doping polskich kibiców. Niezmiennie i bezwarunkowo wspiera go też zawsze żona. Co ciekawe, jeszcze gdy trwał weekend Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle, Ewa Bilan-Stoch nadała pewien komunikat. Sprawa jest ważna i zaszczytna.
Nocny komunikat od Ewy Bilan-Stoch
W nocy z piątku na sobotę Ewa Bilan-Stoch odezwała się do fanów i opublikowała w mediach społecznościowych ważną wiadomość. "Śpicie? Bo ja właśnie zdobyłam pierwsze miejsce w Black&White Spider Photo Awards w Kategorii Sport!" - pochwaliła się. Od razu popłynęły gratulacje.

Czarno-biała fotografia żony Kamila Stocha została wybrana najlepszą spośród innych zdjęć wykonanych i przesłanych przez profesjonalistów. Przedstawia ona skoczka w locie. "Fly me to the Moon" - zatytułowała dzieło Ewa.
Ewa Bilan-Stoch jest fotografką, zresztą właśnie dzięki temu przed laty poznała męża. W 2006 roku, podczas wieńczących sezon zawodów w Planicy, robiła zdjęcia i zwróciła na siebie uwagę wówczas niespełna 19-letniego Kamila.
"Był nieśmiały, nie patrzył mi w oczy, spuszczał wzrok i... to mnie kompletnie zauroczyło. Spodobał mi się. Intuicyjnie poczułam, że to bardzo dobry, wrażliwy człowiek. Okazało się, że on, wtedy już członek naszej kadry skoczków, był moim kolegą ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Stamtąd go jednak nie pamiętałam. Pewnie mijaliśmy się na korytarzach, ale ja byłam o dwie klasy wyżej i trenowaliśmy kompletnie inne dziedziny: on narciarstwo, ja judo" - wspominała później w "Pani".
Skoczek przyznawał, że on Ewę ze szkoły doskonale pamięta, ponieważ już wtedy mu się spodobała. "Wspaniale się poruszała - wdzięcznie, kobieco, to sprawiało, że wszyscy chłopcy zwracali na nią uwagę i ja też, ale... wydawała się poza moim zasięgiem" - mówił.
Była pierwszą i ostatnią dziewczyną, jaką przyprowadził do domu i przedstawił rodzicom. Dziś są szczęśliwym małżeństwem z 15-letnim stażem. Mieszkają razem w Zębie.












