Jaki to był powrót Duplantisa, zmiana na szczycie. I atak na nowy rekord świata
Aż do połowy lutego Armand Duplantis kazał czekać lekkoatletycznym fanom na swój pierwszy start, nigdy jeszcze sezonu halowego nie rozpoczynał tak późno. Gdy już jednak wystąpił w mityngu ISTAF w Berlinie, od razu zamieszał w światowym rankingu. Przewodził w nim Amerykanin Christopher Nilsen, który w Caen skoczył dwa tygodnie temu 6.01 m. A Szwed, jakby od niechcenia, w pierwszym występie od razu uzyskał 6.10 m. I pewnie wygrał, przed Emanuilem Karalisem (5.94 m). A później atakował rekord świata.

ISTAF Indoor Berlin 2025 nie jest w kalendarzu World Athletics mityngiem "złotym", jednym z dziewięciu najwyższych rangą w kalendarzu zmagań pod halą. Ma rangę tego "srebrnego", ale to właśnie stolicę Niemiec genialny Szwed Armand Duplantis, 10-krotny rekordzista świata, wybrał na swój pierwszy występ w 2025 roku. Pierwszy z czterech, bo tylko tyle ma w planach w sezonie halowym.
Zarazem nie jest to nic dziwnego - "Mondo" już w poprzednich dwóch sezonach czynił podobnie, choć nigdy dotąd nie zaczynał tak późno, w połowie lutego. Ale też wyjątkowo późno są w tym roku halowe mistrzostwa świata w Nankinie, w trzeciej dekadzie marca.
A właśnie tam 25-letni zawodnik chce mieć najlepszą formę w tej części sezonu, po raz trzeci celuje w złoto pod dachem.
Armand Duplantis zaczął sezon 2025. I ruszył w Berlinie po pierwszy cel: skok na co najmniej 6.02 m
Posiadaczem najlepszego wyniku w tym sezonie był od dwóch tygodni Amerykanin Christopher Nilsen, który w Caen przeskoczył poprzeczkę zawieszoną na 6.01 m. Wysokość godna wielkiego mistrza z Uppsali, który tylko w ubiegłym roku w Astanie sezon zaczął poniżej szóstego metra. A wcześniej przez pięć lat tak czynił, zwsze na starcie było to co najmniej 6.00 m.
Kilka razy nawet bił rekord świata w takich zmaganiach halowych, po raz pierwszy uczynił to zresztą w Toruniu w 2020 roku (6.17 m). A ostatni rekord też ustanowił w Polsce - 6.26 m w Chorzowie podczas ostatniej Diamentowej Ligi w sierpniu. Później miał jeszcze chrapkę na zmierzenie się z tym wynikiem w finale tej prestiżowej rywalizacji w Brukseli, ale przegrał z zimnem i deszczem. Zadowolił się... rekordem belgijskiego mityngu - 6.11 m.

Dlaczego Szwed wybrał akurat mityng w Berlinie, a nie np. wczorajszy, bardziej prestiżowy w Lievin? Być może chodziło o sprawy finansowe, a być może o to, że organizatorzy postawili na skok o tyczce. To była to ozdoba programu, do rywalizacji Duplantis dostał m.in. medalistę olimpijskiego Emanuila Karalisa.
Duplantis i Karalis - tylko oni skoczyli 5.85 m i 5.94 m. A później został już tylko ten "największy z największych"
"Mondo" zdecydował się na "treningowy" początek na 5.55 m, podobnie jak Karalis uzyskał spory zapas. On kolejną wysokość opuścił, Grek 5.70 m znów zaliczył bez problemu. Do 5.85 m przystąpiło pięciu zawodników, ale wkrótce w grze pozostało już tylko dwóch. Właśnie Duplantis i Karalis. Wtedy zabawa rozpoczęła się tak naprawdę na dobrze. Publiczność w Mercedes-Benz Arenie emocjonowała się już wtedy tylko końcówką zmagań tyczkarzy, ale i kulomiotek, wśród których prym wiodła niespodziewana mistrzyni olimpijska z Paryża Yemisi Ogunleye.
Panowie zaś przenieśli się na 5.94 m - zaczął Karalis. I już był nad poprzeczką, już się niemal cieszył, gdy jednak tę poprzeczkę zahaczył. A ona spadła. Duplantis zaś był bezbłędny. Grek za chwilę miał jednak powód do radości, znów zahaczył poprzeczkę, tym razem jednak utrzymała się na stojakach. O 2 cm poprawił więc swój rekord sezonu.

Kolejną planowaną wysokością było 6.02 m, oznaczające najlepszy w tym roku wynik na świecie, a później - 6.07 m, oznaczające rekord mityngu. Też zresztą ustanowiony przez Duplantisa, dwa lata temu.
Karalis, podopieczny Marcina Szczepańskiego, nie dał już rady, choć był bardzo blisko skoczenia "życiówki" w ostatniej próbie. Kulomiotki już zakończyły zmagania, Ogunyele wygrała z wynikiem 19.42 m, na placu boju został tylko Dulantis. Podniósł wysokość do 6.10 m, w pierwszej próbie przeleciał... pod poprzeczką.
A w drugiej już to skoczył, po czym... zaatakował rekord świata. Dwie próby na 6.27 m były jednak nieudane, z trzeciej zrezygnował.
Zobacz również:












