Bukowiecki znów na podium. A później wziął w objęcia wielkiego mistrza

Trzeci start Konrada Bukowieckiego w tym sezonie halowym zakończył się trzeci raz z wynikiem ponad 20 metrów. Przy czym mityng w Belgradzie był zdecydowanie najważniejszy, przynajmniej jeśli spojrzymy na jego rangę. To tzw. "złoty" z cyklu World Athletics, ten najważniejszy. I reprezentant Polski zdołał znów zająć miejsce na podium. Choć nie wygrał, jak 10 dni temu w Luksemburgu.

Halowy mistrz Europy sprzed ośmiu lat w poprzednim roku miał zaledwie siedem prób, gdy w wyniku pojawiała się dwójka z przodu. A startował przecież 15 razy. Walczył z bólem, kontuzja stawu skokowego dawała się we znaki. I to się właśnie zmieniło. - Póki co jest dobrze, bo nie mam żadnych problemów zdrowotnych. To wszystko, z czym zmagałem się ostatnio, jest jako tako zaleczone i nie przeszkadza mi w takim treningu, jaki teraz podjęliśmy - mówił w zeszłym tygodniu w rozmowie z red. Piotrem Szauerem z Radia UWM FM. I dodał: - Mój organizm potrzebuje teraz innych bodźców i póki co przynosi to dobre efekty.

W Aleksandrowie Łódzkim 27-latek pchnął kulę na 20.18 m, ale w serii dodatkowej - poza konkursem - było nawet ponad 21 metrów. W Luskemburgu 20.42 m dało mu zwycięstwo w mityngu rangi Silver Level. A w Belgradzie było niemal tak samo.

W stolicy Serbii odbyły się bowiem drugie w tym roku zawody Gold Level, dla polskich kibiców głównym punktem była oczywiście rywalizacja Pii Skrzyszowskiej na 60 m przez płotki - zawodniczka z Warszawy zajęła drugie miejsce, przegrała tylko z Nadine Visser.

Bukowiecki zakończył swoje zmagania chwilę wcześniej, też mógł się cieszyć. Już w pierwszej próbie posłał kulę na 20.40 m - po tej serii nawet prowadził. W drugiej jednak Amerykanin Roger Steen zaliczył 20.94 m, a Rumun Andrei Rares Toader - 20.72 m. Z nimi Polak już walki nie nawiązał. Amerykanin miał aż cztery próby powyżej 20.80 m, choć pozostał z tym wynikiem z drugiej kolejki. A Rumun też pchał regularnie ponad 20,5 m - skończył z 20.85 m.

Bukowiecki jeszcze raz przekroczył 20 metrów (20.05), w ostatnich celowo wychodził już z koła. Utrzymał trzecią lokatę, choć przecież przed swoimi kibicami chciał się pokazać wicemistrz Europy z Monachium sprzed 2,5 roku Armin Sinančević. W najlepszej próbie Serb uzyskał jednak 20.10 m, to było za mało.

Nie na niego zwracali jednak uwagę kibice w Begradzie. Bohaterem dnia był Asmir Kolašinac, mistrz Europy z hali z 2013 roku, który w październiku skończył 40 lat. Dziś trzy razy pchnął ponad 19 metrów, najdalej 19.49 m. A po ostatniej próbie zbierał gratulacje od wszystkich rywali, w tym od Bukowieckiego. Obaj rywalizowali w HME już 10 lat temu, gdy Polak wchodził na salony.