Pia Skrzyszowska przyzwyczaiła do tego, że kolejne sezony w hali zaczyna od bardzo mocnego uderzenia, biegania na 60 m przez płotki w granicach 7.80-7.85 s. W tym roku było jednak inaczej. W Belgradzie zaczęło się nawet obiecująco, od 7.91 s w finale. W Val-de-Reuil było tak samo, ale już Orlen Cup w Łodzi przyniósł dwa wyniki powyżej ośmiu sekund. Skrzyszowska nie ukrywała, że bieganie w takich czasach jej nie interesuje, była rozgoryczona. A przecież zmienia nieco system przygotowań, by całej mocy nie tracić już w tym pierwszych startach. Nie da się ukryć, że tak latem, jak i zimą, sprinterce z Warszawy trochę jednak brakowało w końcówkach sezonów, gdy odbywają się te najważniejsze imprezy. Już mityng w czwartek w Lievin, w gwiazdorskiej obsadzie, pokazał, że wszystko idzie jednak w dobrą stronę. 7.93 w eliminacjach, później 7.90 s w finale - to już było lepiej. Choć wciąż około jednej dziesiątej sekundy gorzej od obecnej elity, nawet tej europejskiej. Pia Skrzyszowska z najlepszym czasem na 60 m przez płotki w 2025 roku. Nareszcie poniżej 7.90 s W Toruniu czekaliśmy więc na poprawę - i ona nadeszła. Eliminacje tak naprawdę tym razem były małym finałem, nikt nie odpadał - można więc było pobiec bez kalkulacji. Skrzyszowska wystartowała trochę słabiej niż zwykle, bo przecież wyjście z bloków jest jej mocną stroną. Za to świetnie pobiegła drugą część dystansu, widać było, jak odrabia straty. Finiszowała druga, tylko za Nadine Visser, a czas - 7.90 s - oznaczał wyrównanie rekordu sezonu z Lievin. A przecież najlepsze miało dopiero przyjść w finale. 14 setnych Polki, walka o legendarny rekord kraju. Ale co zrobiła Etiopka! W tym finale zawodniczce AZS AWF Warszawa jakby zabrakło z kolei siły na ostatnich płotkach. Bardzo dobrze zaczęła, później została za Visser, Ditaji Kambundji czy przede wszystkim - Ackerą Nugent. Z Jamajką, posiadaczką najlepszego czasu w 2024 roku na świecie na 100 m przez płotki i najlepszego w 2025 roku na 60 m przez płotki w hali, Polka godzinę wcześniej wygrała, teraz Jamajka pobiegła jednak znakomicie. Wygrała w czasie 7.79 s, o jedną setną pokonała Visser i o trzy - Kambundji. A pewne czwarte miejsce uzyskała Skrzyszowska - 7.87 s to jej rekord sezonu. I zapewne wcale nie ostatnie słowo, bo przecież rok i dwa lata temu biegała o te 0,09 s szybciej. I co ważniejsze - Skrzyszowska pozostała rekordzistką mityngu Copernicus Cup, choć... teraz może dodać do tego "współ". Dwa lata temu ona też w tej hali uzyskała 7.79 s.