Wraz ze swoim asystentem Michałem Dukowiczem przez osiem dni obserwował nie tylko letnią ligę, ale i organizowane w Las Vegas campy przeznaczone dla zawodników szukających zatrudnienia. "W każdym z nich brali udział gracze różnych pozycji, z których tworzono osiem zespołów grających mecz za meczem. Poziom był zróżnicowany. Składy liczyły po 7-8 koszykarzy, chodziło o to, by każdy był jak najdłużej na parkiecie. A obserwujący to trenerzy z wielu krajów świata dostawali zestawienia graczy z krótkimi informacjami o każdym z nich. Potem zaczynały się negocjacje z agentami" - wyjaśnił Wieczorek. Z kolei w lidze letniej występowały ekipy pod szyldami klubów NBA, bez gwiazd w składach, prowadzone przez asystentów trenerów. "Główni szkoleniowcy i właściciele klubów obserwowali mecze z trybun. W sumie wychodziliśmy z hotelu o 8 rano, do 13 byliśmy na którymś z campów, a potem do 22 na meczach ligi" - podsumował szkoleniowiec MKS. Podczas pobytu w USA znalazł zawodnika występującego wcześniej w Japonii, którego w Las Vegas... nie było. "Po prostu spotkaliśmy agenta, którego podopieczny grał u nas w poprzednim sezonie. Byliśmy zadowoleni, teraz zarekomendował nam Todda O’Briena, przedstawiając wszelkie konieczne materiały" - powiedział trener. Mierzący 213 cm amerykański 26-letni "wieżowiec" grał w Oita Heat Devils. MKS szuka jeszcze zagranicznego rozgrywającego i skutecznego, punktującego skrzydłowego. "Wpadło nam w oko 20-25 zawodników. Ale trzeba sobie zdać sprawę z tego, że dla Amerykanów priorytetem jest gra w NBA, potem występy w ligach Hiszpanii, Rosji, Turcji czy Włoch, a my jesteśmy daleko" - zauważył Wieczorek. Przyznał, że rozmowy z agentami niektórych "wypatrzonych" koszykarzy trwają. Zdaniem trenera wyjazd był bardzo pożyteczny, bo pozwolił zobaczyć potencjalnych kandydatów "na żywo", co zmniejsza ryzyko nietrafionego transferu. "Zarząd klubu uznał, że lepiej zapłacić za bilety dla dwóch trenerów, niż potem finansować podróże zawodników zatrudnionych na podstawie opinii menedżerów czy materiałów filmowych, którzy się nie sprawdzili. Nie mówiąc o nawiązanych kontaktach czy możliwości obserwowania pracy sztabów trenerskich klubów NBA. To niepowtarzalna sprawa" - stwierdził dąbrowski szkoleniowiec. Mimo iż wysłannicy MKS przebywali w "jaskini hazardu", nie spróbowali swych sił w kasynie. "W ostatnim dniu nawet chcieliśmy obejrzeć, jak to wygląda, ale kolejka chętnych była ogromna. Kiedy zobaczyliśmy, jakie pieniądze są wymieniane na żetony do gry, uznaliśmy, że to jednak inny świat" - śmiał się Wieczorek. Dąbrowski zespół w swoim debiutanckim sezonie zajął 11. miejsce w ekstraklasie. Wcześniej był piąty w fazie zasadniczej 1. ligi, a potem odpadł w ćwierćfinale play off, został jednak zaproszony do ekstraklasy przez władze ligi i dostał licencję na trzy lata. Wyjazd trenerów był drugim w tym roku kontaktem ludzi klubu z najlepszą koszykarską ligą świata. Wiosną na campie organizowanym przez NBA i FIBA był 17-letni zawodnik MKS Mateusz Szczypiński. Liga letnia to rozgrywki, w których występują zawodnicy walczący o kontrakt w NBA, szczególnie młodzi gracze. Występowali w niej w przeszłości m.in. Marcin Gortat i Maciej Lampe.