Promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej piłkarze Rakowa zapewnili sobie na cztery mecze przed końcem trwającego sezonu. W 30. kolejce drużyna spod Jasnej Góry pokonał Podbeskidzie Bielsko-Biała i po 21 latach upragniony powrót do Ekstraklasy stał się faktem. W przeszłości częstochowianie występowali w ekstraklasie w latach 1994-98. Jeśli dodać do tego dotarcie do półfinału Pucharu Polski (porażka w siebie z Lechią Gdańsk 0-1), to wyłania się zespół, za którym fantastyczne miesiące. Kluczowym architektem projektu pod tytułem "Raków w Ekstraklasie" jest (jeszcze) nieznany szerzej trener 44-letni Marek Papszun. Szkoleniowiec wcześniej pracował m.in. w przeciętnej Legionovii, a następnie w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki, z którego trafił właśnie do Częstochowy. W obszernej rozmowie z "Przeglądem Sportowym" właściciel Rakowa Michał Świerczewski zdradza, choć jeszcze nie w pełni, co sprawiło, że przed trzema laty, a de facto w 2015 roku, zwrócił uwagę na Papszuna i postanowił powierzyć mu budowę Rakowa. "Cały proces zatrudnienia trenera był bardzo skomplikowany. (...) To był mój autorski pomysł, ale zasięgałem opinii. (...) Osoby te nie były w stanie powiedzieć jednoznacznie, że jest to świetny trener, ale wypowiadały się pozytywnie, określiły go jako ‘ciekawego człowieka’" - sięgnął pamięcią szef klubu i przyznał, że rekrutacja nie była fikcją, bo "trener obok właściciela i prezesa to najbardziej istotna osoba". Świerczewski przyznał, że Papszun najbardziej urzekł go wizją gry, wspólną z jego filozofią, która zakładała system z trzema obrońcami, a do tego czterema pomocnikami i trzema napastnikami. - Dzięki temu możemy grać tak, jak chcemy. Oczywiście w zależności od przeciwnika, bo jeśli będziemy mierzyć się z kimś silnym, taktykę trzeba będzie modyfikować - powiedział właściciel, a zapytany o zdominowanie Lechii Gdańsk w drugiej połowie meczu w Pucharze Polski, nieco puścił oko: - Jeśli przyjedzie Barcelona, tak dobrze nie będzie to wyglądało. Ale ogólnie jako Raków Częstochowa mamy wizję, że chcemy grać fajnie dla oka. Musimy sprawiać frajdę kibicom i nie jest akceptowalne, żeby prezentować siermiężny futbol, polegający na wybijaniu - podkreślił Świerczewski. AG