Lechia Gdańsk była pewna powrotu do Ekstraklasy już przed meczem derbowym. Arka Gdynia potrzebowała punkty, aby dołączyć do trójmiejskich sąsiadów. Bardzo długo wydawało się, że Żółto-Niebiescy wywiozą punkt z paszczy gdańskiego lwa - na bramkę Kacpra Sezonienki odpowiedział Allassane Sidibe, przez prawie godzinę utrzymywał się korzystny dla gości remis 1-1, ale wówczas najwyższy bieg włączył Camilo Mena, który solową akcją w 85. minucie rozstrzygnął losy spotkania i dał Lechii Gdańsk wygraną 2-1. Pustawy przeważnie stadion Polsat Plus Arena zaczął zapełniać się już dwie godziny przed meczem. Gdy wybrzmiał pierwszy gwizdek międzynarodowego sędziego Tomasza Kwiatkowskiego wydawało się, że bursztynowy stadion uniesie się w powietrzu Już w 3. minucie po efektownym strzale Maksyma Chłania Biało-Zielonych dosłownie centymetry dzieliły od objęcia prowadzenia. Arkowcy nie pozostali dłużni, trzy minuty później do bezpańskiej piłki dopadł szybki jak strzała Olaf Kobacki, wyszedł sam na sam, ale kapitalną interwencją popisał się Bohdan Sarnawski. Żółto-Niebiescy opanowali początkowe nerwy, ale w 15. minucie zostali ukarani błyskawiczną kontrą. Camilo Mena pobiegł w tempie Usaina Bolta po skrzydle demolując po drodze Kacpra Skórę, dośrodkowanie wykończył bardzo dobry ostatnio Kacper Sezonienko. Lechia Gdańsk wygrała z Arką Gdynia 2-1 i wygrała I ligę Pięć minut później znów Mena idealnie dośrodkował, ale Chłań strzelił "panu Bogu w okno". To powinno być 2-0. Niechlujne podanie Neugebauera przechwycił Skóra, gdy gdyński snajper wychodził sam na sam powalił go Andrei Chindris. Sędzia Kwiatkowski sprawdzał VAR i wyrzucił rumuńskiego stopera z boiska. Trenerzy Lechii od razu zareagowali ściągając z boiska Tomasza Neugebauera, którego zastąpił Loup-Diwan Gueho. Za chwilę padło wyrównanie. W 37. minucie po dośrodkowaniu Marca Navarro, piłkę głową do siatki skierował Allassane Sidibe. W kolejnej akcji goście powinni objąć prowadzenie, Skóra wyprzedził Miłosza Kałahura, ale najlepszy w tym meczu w Lechii Sarnawski efektownie obronił. Druga połowa zaczęła się od dominacji gości, gdańszczanie grali w "niedowadze" i to było widać. W 54. minucie Kobacki znów urwał się wysoko grającej obronie i znów Sarnawski był górą. Przez moment wydawało się, że Arkowców zadawala remis, ale zaraz daleki cross przechwycił Sebastian Milewski, a ukraiński golkiper znów obronił tylko sobie znanym sposobem. W drugiej połowie gospodarze praktycznie ani razu nie zagrozili bramce Pawła Lenarcika, aż do 85. minuty meczu, gdy kunktatorską grę Arki pokarał Camilo Mena, który indywidualną akcją rozstrzygnął losy spotkania. W doliczonym czasie gry długo VAR sprawdzał, ale ostatecznie podjął decyzję, że piłkarz z Gdyni nie był faulowany - ogromna kontrowersja, która będzie szeroko komentowana.