"Pierwsze starty w PŚ chcemy poświęcić głównie na selekcję pod kątem składu drużyn na najważniejsze imprezy sezonu, czyli mistrzostwa Europy w Serbii i światowy czempionat w Chinach oraz w dalszej perspektywie na igrzyska w Tokio w 2020 roku" - powiedział PAP Słupski. Jak dodał, będzie to także poligon doświadczalny dla młodzieży, która z dobrej strony pokazała się w poprzednim sezonie. "Nie nastawiamy się na wielkie wyniki na początku sezonu, ale oczywiście nie będziemy startować z myślą o porażkach. Zawodnicy mają swoje ambicje, a my, jako związek, zobowiązania m.in. wobec MSiT. Staramy się jednak patrzeć bardziej długofalowo" - wspomniał i dodał, że obecny sezon to ostatni dzwonek na wszelkiego rodzaju próby i eksperymenty, bo za rok o tej porze na dobre ruszą olimpijskie kwalifikacje. Zauważył też, że początek sezonu pozwala się także zorientować, kto w innych reprezentacjach zakończył karierę czy zrobił sobie np. przerwę macierzyńską, jaką do niedawna miała najbardziej utytułowana polska szablistka Aleksandra Socha. "Ola niedawno wróciła do treningów. W najbliższym czasie jako władze związku spotkamy się z nią i trenerem szkolenia olimpijskiego, by ustalić, jak ma wyglądać ten sezon i jestem przekonany, że znajdziemy rozwiązane korzystne dla wszystkich" - poinformował. Związek szuka też odpowiedniego formatu na rozwój męskiej szabli. "Wiadomo, że ta konkurencja nieco odstaje od pozostałych. Nadziei na lepszą przyszłość upatrujemy w juniorach, którzy wiosną zajęli czwarte miejsce w mistrzostwach Europy. W tym sezonie będą pewnie częściej rywalizować z seniorami, ale cudów od nich nie wymagamy, choć mam nadzieję, że będą się regularnie kwalifikować do +64+ zawodów pucharowych" - zaznaczył Słupski. Szabliści jako ostatni rozpoczną zmagania w PŚ - na początku listopada w Algierze. Po florecistkach, które jako pierwsze wrócą na plansze, przyjdzie kolei na szpadzistki (Tallinn) i florecistów (Kair), a kolejny tydzień to inauguracyjne turnieje w męskiej szpadzie (Berno) i kobiecej szabli (Orlean/Francja).