0:5 lidera rankingu w finale UK Championship. Zwrot i jaka końcówka. Magia w 18. frejmie
Fani snookera nie mieli wątpliwości, że finał UK Championship między Juddem Trumpem i Markiem Selbym może być absolutnie wyjątkowy. Z jednej strony obrońca tytułu i lider światowego rankingu, z drugiej zaś: dawna wielka gwiazda z ogromną zwyżką formy w ostatnich tygodniach. I to właśnie Selby prowadził po pięciu frejmach już 5:0, można nawet powiedzieć, że sensacyjnie. Trump zaczął odrabiać straty po przerwie, nawiązał kontakt. Losy finału rozstrzygnęły się w niesamowitych okolicznościach w 18. frejmie.

Miało być "czarowanie" w finale UK Championship - i było. Sama obsada dwóch wielkich snookera już to gwarantowała. Z jednej strony Judd Trump: obrońca tytułu w jednym z najważniejszych turniejów w kalendarzu, zarazem lider światowego rankingu. Ale i zawodnik, który w ostatnim czasie "nie dowozi" błyskotliwej formy do finałów. Bo w tym roku nie wygrał żadnego z nich.
A z drugiej Mark Selby - jedna z legend, na początku poprzedniej dekady chyba najlepszy na świecie, czterokrotny mistrz świata. Tyle że poprzednie sezony już tak wybitne nie były. Wygrywając w listopadzie prestiżowy turniej dla gwiazd "Champion of Champions" dał jednak sygnał, że coś wraca. Zwłaszcza, że w finale pokonał 10:5 właśnie Trumpa.
Obaj dostarczyli takich wrażeń swoim wielogodzinnym pojedynkiem, że fani zgromadzeni w York Barbican długo nagradzali ich brawami. A oni sami komplementowali się nawzajem. Bo choć Selby miał już tytuł na wyciągnięcie ręki, to doszło do porywającej końcówki.
Finał UK Championship. Dwaj wielcy mistrzowie snookera. Niemal maksymalny dystans, a przecież było już 5:0
W UK Championship, jednym z trzech turniejów zaliczanych do "Potrójnej Korony", wystąpiło aż czterech reprezentantów Polski. To i tak coś już wyjątkowego, choć na emocje z ich udziałem w głównej fazie zawodów będziemy zapewne musieli jeszcze chwilę poczekać. Zaledwie 14-letni Michał Szubarczyk dotarł do trzeciej rundy eliminacji, Antoni Kowalski i najstarszy z nich Mateusz Baranowski zagrali w drugiej, a Krzysztof Czapnik - w pierwszej. Wielcy mistrzowie, niemal w komplecie, są znacznie starsi - naszych snookerzystów może jeszcze czekać piękna przyszłość.
W niedzielnym finale zagrali bowiem: 36-letni Judd Trump i 42-letni Mark Selby. Faworytem był ten pierwszy, choć nie aż tak wyraźnym, jak w finale "Champion of Champions". Selby pokazał już, że wraca do dawnej dyspozycji, w świetnym stylu wygrywał tu kolejne potyczki. W czterech meczach głównej fazy oddał rywalom zaledwie dziewięć frejmów, choć jego półfinał z Shaunem Murphym miał swój koloryt. A Trump może nie był aż tak okazały, miał kłopoty w pierwszych częściach meczów, ale później już błyszczał. I swoją pewnością siebie dobijał kolejnych rywali.
W finale doszło jednak do sytuacji rzadkiej - lider światowego rankingu był kompletnie oszołomiony. Selby wygrał pięć pierwszych frejmów, w czwartym dokonał idealnej "kradzieży", choć Trump prowadził już 68:0 i do uzyskania wygrywającej przewagi potrzebował na dobrą sprawę wbicia jeszcze tylko jednej czerwonej. I tak się pomylił:

Selby z okazji skorzystał, wyczyścił stół, czarna dała mu wygraną. Takich pomyłek było więcej, z obu stron. Niemniej to jednak Mark bardziej na nich korzystał.
Na przerwę udali się przy stanie 5:2 dla starszego z Anglików.
Druga część tego spotkania, już w sesji wieczornej, była już jednak zupełnie inna. Tak jak w poprzednich dniach, rywale Trumpa gaśli im bliżej było końca meczu. Tak też gasł i Selby - przegrywał ze swoimi emocjami. Ale jednocześnie zachowywał się fair, choćby w kontrowersyjnej sytuacji tzw. wolnej bili w 11. frejmie. Prowadził wtedy, mógł skorzystać na decyzji arbitra i prawdopodobnie podwyższyć na 8:3. A zgodził się z Trumpem, który po chwili arcymistrzowskim zagraniem o trzy bandy. I było 7:4. A później 9:7, gdy Selby znów miał wszystko w swoich rękach.
Odrobił już niemal wszystkie straty we frejmie do Trumpa, miał świetny układ od uzyskania wygrywającego brejka i pomylił się w takiej sytuacji.

Selby zakrył twarz, nie był w stanie uwierzyć w taki błąd. - To jest niewiarygodne - ocenili polscy komentatorzy Eurosportu. Trump doszedł do stanu 8:9, do obrony tytułu potrzebował jeszcze dwóch wygranych rozgrywek.
Zdecydował 18. frejm, na początku bardzo taktyczny. Z trudnym ustawieniem na stole, bo czerwone zostały ustawione niemal w komplecie w jednej części stołu, a najwyżej punktowane kolorowe - odsunięte. Aż w końcu Trump nie wytrzymał, dał możliwość wbicia czerwonej Selby'emu.

A ten skorzystał, zaliczył 69-punktowego brejka. I to wystarczyło, Trump już nie zdołał odwrócić losów. Przegrał kolejny finał w tym roku, a Selby triumfował w Yorku pierwszy raz od 2016.
- W końcówce byłem totalnie rozsypany. Nie wiem, jakim cudem zrobiłem tego wygrywającego brejka - mówił później. Wygrał ten finał 10:8.

Trump już w tym roku nie wystąpi, Shoot Out czy Scottish Open odbędą się bez niego. Selby zgłosił się do rywalizacji w Edynburgu, ale też możliwe jest wycofanie.
Do gry w tym tygodniu wracają za to Polacy, właśnie w Shoot Oucie: Baranowski swój mecz zagra w środę, a Szubarczyk i Kowalski - w czwartek.
UK Championship - finał (Best-of-19):
Mark Selby (Anglia, 11) - Judd Trump (Anglia, 1) 10:8
Frejmy w pierwszej sesji: 80:54, 90:41, 101:1, 70:68, 105:1, 7:98, 17:93
Frejmy w drugiej sesji: 67:7, 32:88, 34:64, 0:109, 110:1, 0:125, 32:68, 82:7, 31:82, 102:0.












