To wielka miłość gwiazdy "Na Wspólnej". Aż tu nagły komunikat, byli w szoku
Joanna Jabłczyńska od wielu lat należy do najpopularniejszych polskich aktorek. Jej profil na Instagramie obserwuje choćby ponad sto tysięcy użytkowników, ponadto do dziś widzowie oglądają ją w kultowym serialu "Na Wspólnej". Wielką miłością gwiazdy jest jednak także sport. Poruszenie wokół swojej osoby warszawianka wywołała zwłaszcza w 2012 roku. Światło dzienne ujrzał wtedy zaskakujący komunikat. Doszło do niespodziewanego podpisania kontraktu.

Gwiazda pochodząca ze stolicy naszego kraju ma naprawdę ciekawy życiorys. Poza aktorstwem 40-latka jest również dobrą prawniczką. W 2009 roku Joanna Jabłczyńska ukończyła studia na Uniwersytecie Warszawskim. I na tym nie skończyła, ponieważ w kolejnych latach kontynuowała naukę. Serialowa Marta z "Na Wspólnej" lubuje się także w sporcie. Do gustu przypadły jej zwłaszcza dwukołowce. Rower to od wielu lat jeden z ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu przez aktorkę.
Nikt jednak nie spodziewał się tego, że w 2012 roku gwiazda zdecyduje się na poważny rok. Kraj obiegł wtedy komunikat o związaniu się bohaterki tego tekstu z zawodową grupą specjalizującą się w MTB. 40-latka doszła do porozumienia z nowo tworzącym się projektem HP-Sferis. Pisały o tym największe portale, w tym między innymi Przegląd Sportowy Onet. Nową rolę świeżo upieczona zawodniczka traktowała naprawdę poważnie.
Joanna Jabłczyńska została zawodową sportsmenką. To był szok dla jej fanów
"Po prostu kocham rower, jestem wręcz od niego uzależniona. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego. Jeżdżę każdy maraton, na który mogę pojechać, na który mam czas. Planuję po prostu jak co roku maksymalną liczbę startów, przede wszystkim te, które będą wskazane przez naszego Dyrektora Sportowego" - wyznała dla "cycling24.pl". Później natomiast startowała w wielu prestiżowych wydarzeniach na terenie naszego kraju.
Miłość do dwóch kółek nie minęła 40-latce do dziś. "Chemiczne endorfiny, które się wyzwalają, to jedno. Ale jest coś magicznego w tej maszynie, w tym ruchu i sposobie przemieszczania się. Najlepiej, by trasa była w hardkorowym wydaniu: kamienie, błoto. Uwielbiałam dojeżdżać na metę i odgadywać, jaki miałam kolor stroju" - przyznała dosyć niedawno, bo pod koniec lipca tego roku, w rozmowie z portalem "jedynka.polskieradio.pl".













