Polacy dostali w kość. Tego wciąż brakuje. "Trzeba znaleźć sposób"
Przed ostatnim meczem grupowym mistrzostw Europy reprezentacja Polski zajmuje drugie miejsce i ma pewny awans do fazy grupowej. Wynik spotkania z Belgią może, ale nie musi mieć znaczenia dla kolejności. Igor Milicić, trener Polaków może wtedy dać szansę zawodnikom, którzy niemal nie opuszczają ławki rezerwowych, choć w swoich klubach grają zwykle pierwsze skrzypce.

Selekcjoner Polaków zwykle korzysta z siedmiu-ośmiu zawodników, choć w kadrze ma dwunastu. Efekty są, bo biało-czerwoni wygrali trzy spotkania, a przegrali tylko z faworyzowana Francją. Szkoleniowiec przyznaje jednak, że rozegranie czterech spotkań w sześć dni odbija się na zdrowiu tych najbardziej eksploatowanych zawodników.
To są niesamowite wysiłki. Cztery mecze rozegraliśmy teoretycznie w sześć dni. Widzieliście, jak obrona Francuzów siedziała na Jordanie Loydzie. I granie dzień w dzień przeciwko takiej defensywie odbija się na zawodnikach. Jordan i inni dostali mocno w kość. W trakcie meczu jeszcze tego się nie czuje, ale już jak adrenalina zejdzie, to ciało jest obolałe
Wszystkie mecze były trudne i rozstrzygały się w końcówkach, kiedy na parkiecie potrzebni są najlepsi. Między innymi z tego powodu rzadko na boisku pojawiali się Aleksander Dziewa, Michał Michalak czy Szymon Zapała. Nie zdobyli punktu, a na parkiecie spędzili w sumie zaledwie 25 minut. Tomasz Gielo też niewiele zdziałał - 45 minut i cztery punkty. W sumie rezerwowi zdobyli 75 punktów z 331 całej drużyny. To zaledwie nieco ponad 20 procent.
Trzech z nich to doświadczeni zawodnicy, którzy w swoich klubach odgrywają ważne role. Dziewa w Kingu Szczecin grał prawie 25 minut i rzucał niemal 15 punktów. Michalak w Anwilu Włocławek spisywał się podobnie - 28 minut i 15 punktów. W przeszłości był też królem strzelców niemieckiej i polskiej ekstraklasy. Gielo występował w wyżej notowanej lidze - hiszpańskiej ACB. Dla Surne Bilbao Basket grał średnio 19 minut (siedem punktów).
Pytamy Dziewę o małą liczbę minut a indywidualne ambicje. - To jest kadra, a nie klub. Każdy robi to, co dla drużyny najlepsze. Wygrywamy, czyli jest dobrze. Robimy to, co możemy, dajemy z siebie tyle, ile jesteśmy w stanie i wykorzystujemy każdą chwilę tak, żeby jak najbardziej pomóc drużynie - mówi Dziewa.
Dziewa nie zamierza narzekać na małą liczbę minut. - Gra tak się układa, że nie sprzyja wielu zmianom. Mamy świetnych liderów, którzy dostarczają punkty. Mam bilans 3-1 i walczymy o kolejne zwycięstwo. Trenera trzeba pytać o tę sytuację - podkreśla.
A szkoleniowiec przyznaje, że wie, jak wygląda sprawa z rezerwowymi. I twierdzi, że ma na nich plan. - Na pewno to koszykarze, którzy mogą nam dać dodatkową jakość i ich potrzebujemy. To też moja praca, żeby znaleźć sposób, by odbudować pewnych zawodników. To sprawi, że jako drużyna będziemy wyglądali lepiej - twierdzi Milicić.
Mecz Polska - Belgia rozpocznie się o godz. 20:30. Relację tekstową będziecie mogli śledzić w serwisie Interia Sport.










