Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wałujew blisko rekordu Marciano!

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Zamiast walki dwóch gigantów był trwający zaledwie trzy rundy pojedynek zakończony kontuzją amerykańskiego pięściarza.

/DAVID MARTIN WARR/DON KING PRODUCTIONS

Kiedy walka zaczęła się nareszcie robić ciekawa, szybko... się skończyła. Jameel McCline (38-8, 23 KO) próbował (z powodzeniem) trafiać olbrzymiego Rosjanina z St. Petersburga kombinacjami, ale tuż pod koniec rundy nie wytrzymało mu kolano i musiał zrezygnować z walki. Trzeba mu oddać, że kilkakrotnie próbował wstać, ale za każdym razem kolano odmawiało mu posłuszeństwa i musiał opuścić ring na noszach.

- Nigdy nie zapomnę tego rozczarowania, nie zapomnę do końca życia - mówił po walce McCline, dla którego była trzecia porażka w walkach o tytuł mistrza świata (przegrał z Władimirem Kliczko i Chrisem Byrdem).

Prawie 9 tysięcy kibiców, którzy przyszli na walkę dwóch pięściarzy, którzy w sumie wnieśli na ring 270 kilogramów i ponad 4 metry wzrostu (213 Wałujew, 198 McCline), wygwizdało jej zakończenie, zaś najciekawszym elementem pojedynku był komentarz Dona Kinga. Promotor obu zawodników powiedział na konferencji prasowej: - Wałujew uderzył Jameela tak mocno, że rozwalił mu kolano.

Następnym rywalem Wałujewa w walce o obronę tytułu WBA będzie Uzbek Rusłan Szagajew.

Przemek Garczarczyk

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram