Wałujew blisko rekordu Marciano!
Zamiast walki dwóch gigantów był trwający zaledwie trzy rundy pojedynek zakończony kontuzją amerykańskiego pięściarza.

Kiedy walka zaczęła się nareszcie robić ciekawa, szybko... się skończyła. Jameel McCline (38-8, 23 KO) próbował (z powodzeniem) trafiać olbrzymiego Rosjanina z St. Petersburga kombinacjami, ale tuż pod koniec rundy nie wytrzymało mu kolano i musiał zrezygnować z walki. Trzeba mu oddać, że kilkakrotnie próbował wstać, ale za każdym razem kolano odmawiało mu posłuszeństwa i musiał opuścić ring na noszach.
- Nigdy nie zapomnę tego rozczarowania, nie zapomnę do końca życia - mówił po walce McCline, dla którego była trzecia porażka w walkach o tytuł mistrza świata (przegrał z Władimirem Kliczko i Chrisem Byrdem).
Prawie 9 tysięcy kibiców, którzy przyszli na walkę dwóch pięściarzy, którzy w sumie wnieśli na ring 270 kilogramów i ponad 4 metry wzrostu (213 Wałujew, 198 McCline), wygwizdało jej zakończenie, zaś najciekawszym elementem pojedynku był komentarz Dona Kinga. Promotor obu zawodników powiedział na konferencji prasowej: - Wałujew uderzył Jameela tak mocno, że rozwalił mu kolano.
Następnym rywalem Wałujewa w walce o obronę tytułu WBA będzie Uzbek Rusłan Szagajew.
Przemek Garczarczyk