Partner merytoryczny: Eleven Sports

Tę walkę Artur Szpilka wspomina do dziś. "Za każdym razem mam ciary"

Artur Szpilka obecnie jest zawodnikiem MMA, jednak większość swojej kariery spędził w ringu. W swojej karierze 35-latek stoczył wiele ważnych pojedynków, jednak jeden najbardziej zapadł mu w pamięć. O hitowej walce z Deontayem Wilderem o mistrzostwo świata i jej konsekwencjach "Szpila" opowiedział w rozmowie z Piotrem Witwickim, redaktorem naczelnym Interii.

Artur Szpilka
Artur Szpilka/Adam Jankowski/Reporter

Artur Szpilka to postać doskonale znana fanom sportu. Pochodzący z Wieliczki gwiazdor swoją przygodę rozpoczynał jako pięściarz, a w 2022 roku zadebiutował jako zawodnik mieszanych sztuk walki. Swoją rozpoznawalność "Szpila" zawdzięcza jednak nie tylko sukcesom sportowym, ale i swojemu charakterowi. Na przestrzeni ostatnich lat przeszedł on bowiem olbrzymią metamorfozę i z typowego "bad boya" stał się inspiracją i wzorem do naśladowania dla wielu młodych ludzi. 

Artur Szpilka: Dalej są momenty, gdzie potrafię się odpalić/Piotr Witwicki/INTERIA.PL

Artur Szpilka walczył o mistrzostwo świata z Deontayem Wilderem. Teraz wspomina. "Najpiękniejszy moment w karierze"

O swoich wzlotach i upadkach 35-latek postanowił opowiedzieć w biografii "Zawsze Ten Sam" autorstwa Huberta Kęski. Trafiła ona na rynek kilka tygodni temu i jest lekturą, po którą Polacy chętnie sięgają, bez względu na wiek, czy wyznawane wartości. Na temat tej biografii z Hubertem Kęską i Arturem Szpilką miał okazję porozmawiać przed Świętami Bożego Narodzenia Piotr Witwicki, redaktor naczelny portalu Interia. 

W trakcie rozmowy panowie poruszyli wiele wątków, w tym także te czysto sportowe. Pochodzący z Włocławka dziennikarz, jako wielki fan pięściarstwa, nie mógł się powstrzymać i musiał wrócić wspomnieniami do stycznia 2016 roku, kiedy to Szpilka miał okazję powalczyć o mistrzostwo świata z Deontayem Wilderem. Na reakcję "Szpili" nie musiał długo czekać. 35-latek przyznał, że jest to walka, którą do dziś wspomina z szerokim uśmiechem na ustach. I to mimo końcowego wyniku. 

"To jest najpiękniejszy moment w mojej karierze bokserskiej. Za każdym razem to powtarzam, mam ciary. Jeszcze za małolata, jak dzieciakami byliśmy, budziłem się w nocy, albo prosiłem mamę: "mamo, obudź mnie, jak będzie Gołota walczył" albo "obudź mnie, bo Tyson walczy". Ja już spałem o tej godzinie, mama mnie budziła i oglądałem Mike'a Tysona. I wtedy w życiu nie przyszło mi do głowy, że ja kiedyś sam będę boksował. I nagle boksujesz, zdobywasz mistrzostwo Polski za mistrzostwem Polski w każdej kategorii wiekowej, potem jesteś mistrzem Unii Europejskiej, wicemistrzem Europy na amatorce, przechodzisz na zawodowstwo, zdobywasz też tytuły - ale przede wszystkim doświadczenie - i nagle pojawia się dzień, w którym wychodzisz i walczysz o mistrzostwo świata. I w ringu stoi Mike Tyson, czy Evander Holyfield. Patrzysz i nie wierzysz. Obok Kamili siedzi Powietkin, Tyson Fury. (...) Jeśli mam być szczery - pomimo nokautu to był najpiękniejszy moment w mojej karierze" - przyznał. 

Pojedynek w Barclays Center w Nowym Jorku zakończył się niestety nokautem Artura Szpilki. Polakowi co prawda nie udało się wówczas zdobyć mistrzowskiego pasa, jednak batalia z Wilderem przyniosła mu ogromną popularność. "Największy peak rozpoznawalności w swojej karierze miałem po walce z Tomkiem Adamkiem. Ale największy peak w mediach społecznościowych miałem po walce z Wilderem. Po przegranej walce pamiętam, że wstawiłem zdjęcie ze szpitala z Kamilą. Wiesz, ile osób polajkowało to zdjęcie? 250 tysięcy" - wspomina.

Artur Szpilka/Aliaksandr Valodzin/East News/East News
Artur Szpilka/AFP
Artur Szpilka/Mateusz Grochocki/Dzien Dobry TVN/East News/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem