Sobotnia gala "Ring of Fire" w Rijadzie była zapowiadana jako największe wydarzenie bokserskie ostatnich lat. Do walki o pasy mistrza WBC, IBF, IBO, WBA, WBO w kategorii ciężkiej przystąpili Tyson Fury, czyli znany jako "Król Cyganów" charyzmatyczny bokser, który mógł poszczycić się imponującym rekordem wynoszącym 34 zwycięstwa, jeden remis i zero porażek oraz Ołeksandr Usyk - złoty medalista olimpijski i były niekwestionowany mistrz wagi cruiser. Pojedynek Brytyjczyka z Ukraińcem był starciem dwóch niepokonanych bokserów i wielkich gwiazd swojej dyscypliny co sprawiło, że gala już od wielu miesięcy wzbudzała wielkie zainteresowanie. Atmosferę podgrzewali także sami zawodnicy - na krótko przed walką, która przypomnijmy, miała odbyć się 17 lutego, ale została przełożona po tym, jak kontuzji doznał "Król Cyganów", media obiegły znaczące słowa Fury'ego. Brytyjczyk sugerował, że nie przywiązuje wagi do stawki pojedynku. "Nie skupiam się na dziedzictwie i byciu najlepszym w historii. Żyję po prostu teraźniejszością. W sobotni wieczór spotkam się z Usykiem. Nie obchodzi mnie, co będą mieli po walce do powiedzenia inni ludzie, czy będą mnie gdzieś klasyfikować. To naprawdę nie ma dla mnie największego znaczenia" - przekonywał. Wielka walka rozpoczęła się raczej od badania terenu przez obu zawodników, choć zdecydowanie chętniejszy do wymierzania ciosów był Usyk. Fury nieco lekceważąco starał się trzymać rywala na dystans dzięki swojemu potężnemu zasięgowi, ale Usykowi kilka razy udało się trafić rywala. Druga i trzecia runda przebiegała w bardzo podobny sposób. Zdecydowanie w ringu z zamiarem atakowania swojego przeciwnika wyszedł Ukrainiec i wydaje się, że nieźle mu to wychodziło. Wielka sensacja na gali w Rijadzie. Dał faworytowi lekcję boksu Ołeksandr Usyk bezdyskusyjnym mistrzem świata. Tyson Fury przegrał hitową walkę W czwartej rundzie Fury już wyglądał nieco lepiej i zdołał kilka razy trafić swojego wielkiego przeciwnika, ale Usyk znajdował na to odpowiedź. Piąta i szósta runda z pewnością również należały do Brytyjczyka, który zdawał się rozpędzać. Siódma runda była bardzo wyrównana. Raz mocno trafił Fury, a potem odpowiedział bardzo konkretnymi ciosami Ukrainiec. W ósmej rundzie lepszy zdawał się być Usyk, który trafił bardzo poważnie w nos rywala i polała się krew. W dziewiątej rundzie Usyk znów zaprezentował się znakomicie i kilka razy trafił Fury'ego. Brytyjczyk już słaniał się na nogach. Sędzia odliczał czas, a Fury'ego uratował dopiero gong kończący tę rundę, po której przyszła krótka przerwa dla Brytyjczyka. W dziesiątej rundzie Usyk nie wykorzystał swojego momentum i Fury przetrwał, choć znów kilka raz musiał odczuć siłę ciosów Ukraińca. W jedenastej rundzie Usyk zrozumiał swój błąd i ruszył do ataku na swojego rywala, ale nie zdołał go powalić. W tamtym momencie nikt nie wiedział, kto jest górą w punktach. Zostało 180 sekund wielkiego sportowego widowiska. Ostatnia runda była niezwykle emocjonująca, ale nie poznaliśmy w niej rozstrzygnięcia. Trzeba było poczekać na to, co powiedzą sędziowie, którzy punktowali ten pojedynek. Ci wskazali, że to Usyk był lepszy i Ukrainiec wygrał 2:1 po niejednogłośnej decyzji sędziów.