- Składamy kondolencje Judy i dzieciom. Zawsze będę pamiętał Gary'ego z jego wyjątkowym uśmiechem, zabawnym charakterem i pasją do boksu - to dalsza część wpisu Sulaimana, szefa jednej z czterech wiodących federacji boksu na świecie. A samo to już świadczy o tym, jak szanowanym człowiekiem był Shaw. Mariusz Kołodziej wspomina Gary'ego Shawa. Opowieść z Ameryki W dawnych czasach pełnił bardzo ważną funkcję w grupie Main Events, założonej w 1979 roku, sprawując jedno z kierowniczych stanowisk - dyrektora operacyjnego. Jednak później, na przełomie wieków, jego drogi z firmą z siedzibą w New Jersey, która miała pod swoimi skrzydłami takich gigantów, jak Evander Holyfield, Arturo Gatti, Lennox Lewis i Pernell Whitaker, się rozeszły. ESPN przypomina, że zdążył jeszcze zaangażować się w superwalkę z 2002 roku Lennoksa Lewisa z Mikiem Tysonem o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Po odejściu szybko założył własną "stajnię" promotorską, ze swoim imieniem i nazwiskiem w nazwie - Gary Shaw Promotions. Być może po raz ostatni polscy kibice mogli słyszeć jego nazwisko, gdy Artur Szpilka podchodził do walki z Bryantem Jenningsem. Amerykanin o pseudonimie "By By", który ostatecznie wygrał z Polakiem przed czasem, był promowany właśnie przez Shawa. Do walki doszło w styczniu 2014 roku w Madison Square Garden Theater w Nowym Jorku. Swoją wieloletnią misję, na wielkiej scenie boksu zawodowego, Gary Shaw zakończył niedługo później, w czerwcu 2015 roku. W hali Barclays Center na Brooklynie doszło do walki wieczoru, w której rywalem legendarnego Miguela Cotto był Australijczyk Daniel Geale, promowany przez Shawa. Weteran boksu duże nadzieje pokładał w pięściarzu z Antypodów, lecz w starciu z legendarnym mistrzem wtedy federacji WBC w kategorii średniej przegrał przez techniczny nokaut w czwartej rundzie. Wokół tego pojedynku jest polski wątek, bo Gary Shaw na bazę treningową wybrał istniejący wówczas gym Global Boxing w North Bergen, należący do polskiego biznesmena Mariusza Kołodzieja. Tego samego, który kilka lat wcześniej doprowadził Mariusza Wacha do walki o mistrzostwo wagi ciężkiej z Władimirem Kliczką. - Gary niewątpliwie walczył o swoich zawodników. Nie miał stajni z trzydziestoma pięściarzami, tak jak Main Events, tylko "łapał" konkretnego zawodnika i nim się zajmował. Brał do siebie tych, co do których mu się wydawało, że są wyjątkowymi talentami, otaczając ich konkretną opieką - dodał były polski promotor, nadmieniając że Shaw był dość częstym bywalcem w jego nieistniejącym już gymie, popijając kawę w przylegającej kawiarni i zajadając się różnymi smakołykami. Gary Shaw: Andrzej Gołoty mógł być najlepszym ciężkim wszech czasów Kołodziej szacuje, że z Shawem nie widział się od kilku lat, ale dobrze zapamiętał, że z północy miasta przyjeżdżał charakterystycznym Bentleyem. - Fajne autko, w czarnym kolorze, model Continental Convertible. Nieraz rozmawialiśmy o samochodach, bo obaj się nimi interesowaliśmy - uśmiechnął się nasz rozmówca. Swego czasu Shaw, w rozmowie z polonijnym dziennikarzem Przemkiem Garczarczykiem dla ringpolska.pl, bardzo ciekawie wypowiedział się na temat Tomasza Adamka i Andrzeja Gołoty. Obu doskonale znał, zresztą jego drogi skrzyżowały się z oboma Polakami, a promowany przez Shawa Chad Dawson pokonał Adamka. - Andrzej Gołota był bardzo, bardzo utalentowanym pięściarzem ale czegoś brakowało w jego głowie i sercu. Jakbyś mógł dokonać transplantacji, przeszczepić głowę Tomka Adamka i jego serce do Andrzeja Gołoty, to on mógłby być najlepszym ciężkim wszech czasów. Miał wielki talent, był takim atletą. Trudno ich porównywać, bo Tomek nie jest może takim atletą, nie ma takiego poziomu umiejętności, ale ma tą wielką determinację, serce i, nazwijmy rzecz po imieniu, jaja by zostać wielkim pięściarzem - mówił Amerykanin w rozmowie z 2011 roku.