Dla młodego Anglika była to druga walka w życiu z mańkutem. Ten pierwszy umiał mało, tym razem poprzeczka miała pójść znacznie wyżej. Ale wszystko bardzo szybko się skończyło. Conor Benn pokazał wielki potencjał. Ekspresowy koniec walki Benn już w połowie pierwszej rundy trafił mocnym lewym sierpowym. Chwilę później poprawił takim samym uderzeniem. Zawodnik z RPA był w tarapatach, ale pierwszą rundę przetrwał. Od początku drugiej nastawił się na lewy sierp rywala i zbierał te próby na rękawicę. Conor kilka razy próbował w ten sposób znów zaskoczyć przeciwnika, aż w końcu dla odmiany strzelił długim prawym krzyżowym. Zamroczony Van Heerden poleciał na liny, a rozpędzony Benn dołożył kilka mocnych trafień. Ostatnie - prawy sierp, powaliło doświadczonego oponenta na deski. Sędzia zaczął liczyć, lecz po kilku sekundach zorientował się, że to nie ma sensu i zastopował potyczkę.