W lutym 2022 roku wojska rosyjskie na rozkaz prezydenta Władimira Putina wkroczyły na teren Ukrainy i rozpoczęły inwazję zbrojną. Od tamtej pory żołnierze agresora bez skrupułów atakowali miasta i wsie w kraju naszych wschodnich sąsiadów, pozbawiając przy tym życia również bezbronnych cywilów, w tym także dzieci. Reszta świata na decyzję Putina zareagowała błyskawicznie - nałożono sankcję na Rosjan, pozbawiając ich m.in. uczestnictwa w wielu imprezach sportowych. Tymczasem reprezentanci Ukrainy podzielili się na dwie grupy - jedni zawiesili kariery i ruszyli na front, drudzy natomiast postanowili kontynuować występy na arenie międzynarodowej i szerzyć wiedzę na temat wydarzeń w ich ojczyźnie. Wśród nich znaleźli się m.i. piłkarz Ołeksandr Zinczenko oraz tenisistka Elina Switolina. Ratunkiem dla Ukrainy miał być powrót do Białego Domu Donalda Trumpa. Amerykański polityk od wielu lat jest bowiem bliskim przyjacielem Władimira Putina i zapewnił, że jeśli dojdzie do władzy, zakończy wojnę w Ukrainie w 24 godziny. Już po wygraniu wyborów przedstawiciel Partii Republikańskiej przekonał się jednak, że będzie to trudniejsze zadanie, niż przewidywał. Od jego powrotu na fotel prezydencki minęło już bowiem kilka miesięcy, a wojska rosyjskie wciąż atakują Ukrainę. Legenda uderza w Donalda Trumpa. Mówi o złamanej obietnicy. "Jest kłamcą" Władimir Kliczko nie wytrzymał po kolejnym ataku Rosjan na Ukrainę. Apeluje do światowych przywódców W przerażeniem wydarzeniom w ojczyźnie przygląda się Władimir Kliczko. Legendarny pięściarz, który obecnie mocno angażuje się w sprawy polityczne, nie miał zamiaru przejść obojętnie wobec tragedii, jaka miała miejsce w Charkowie i Kijowie w nocy z środy na czwartek. Wówczas Rosja ostrzelała rakietami i dronami wspomniane wcześniej miasta, odbierając życie kolejnym cywilom. Mistrz olimpijski z Atlanty zaapelował do światowych przywódców o zwiększenie presji i powstrzymanie Władimira Putina od kolejnych ataków. Wbił on również szpileczkę Donaldowi Trumpowi sugerując, że jego dotychczasowe negocjacje ws. zakończenia wojny nie zrobiły wrażenia na agresorze, który kontynuuje swój haniebny plan. "Im więcej prezydent Trump mówi o pokoju, tym bardziej Rosja Putina bombarduje Ukrainę. Wczorajsze mordercze ataki na Kijów i Charków (te, które miały miejsce 23 kwietnia - przyp. red.) są środkowym palcem skierowanym w stronę wysiłków mających na celu doprowadzenie do pokoju. Putin niszczy stół negocjacyjny. Społeczność międzynarodowa musi znacznie zwiększyć presję" - napisał po ataku Władimir Kliczko w mediach społecznościowych. Władimir Kliczko od początku wojny w Ukrainie robi co w jego mocy, aby chronić ojczyznę i rodaków. Wraz z bratem Witalijem, który po zakończeniu sportowej kariery został politykiem i obecnie jest merem Kijowa, wykorzystują swoją rozpoznawalność i szerzą wiedzę na temat haniebnych działań Władimira Putina. A trzeba przyznać, że poza granicami swojego kraju nie są oni postaciami anonimowymi. Zanim poświęcili się polityce odnosi bowiem ogromne sukcesy w ringu. Starszy z braci nosił miano mistrza świata organizacji WBC w kategorii ciężkiej, w całej karierze pokonując aż 15 rywali w walce o tytuł. Ponadto w 1995 roku sięgnął po srebrny medal w wadze superciężkiej podczas mistrzostw świata w Berlinie. Jego młodszy brat na swoim koncie ma nieco więcej wyróżnień. Był on bowiem mistrzem świata organizacji WBO, IBO i IBF, a także superczempionem WBA. Ponadto w 1996 roku sięgnął on po złoto olimpijskie w Atlancie i srebro mistrzostw Europy w Vejle. Skandaliczna decyzja, w Moskwie strzelają korki szampanów. Rosjanie jadą na Uniwersjadę w Niemczech