Ta poważna kontuzja, która dla większości sportowców jest jak wyrok, brutalnie kończący ich kariery, przydarzyła się Berto już na początku jego bitwy z twardym walczakiem Jesusem Soto Karassem (28-10-3, 18 KO). Na szczęście byłym dwukrotnym mistrzem wagi półśredniej WBC i IBF zajął się świetny specjalista dr Neal ElAttrache, który przywracał do zdrowia m.in. Kobe Bryanta i Manny'ego Pacquiao. - Andre miał zerwane ścięgno mięśnia podłopatkowego, które odpowiada w dużej mierze za ruchy całego barku. Dla pięściarzy oznacza to rezygnację z uprawiania ich ukochanej dyscypliny - tłumaczy jeden najlepszych specjalistów na świecie. - Na szczęście udało się je naprawić, a Andre spisał się rewelacyjnie przechodząc potem długą i żmudną rehabilitację. Gdy tylko Berto znowu był zdrowy od razu wznowił treningi i zanotował na swoim koncie dwie wygrane. Ostatnią w marcu tego roku nad wymagającym Josesito Lopezem (33-7, 19 KO), którego zastopował w szóstej rundzie, zdobywając pas tymczasowego mistrza świata federacji WBA World. Według tego obdarzonego naturalną szybkością i siłą czarnoskórego wojownika pojedynek życia z Mayweatherem nadszedł w najlepszym dla niego momencie. - Przez ostatnie parę lat, co chwilę miałem kontuzję, udręki i niepowodzenia, ale teraz wiem, że nic nie działo się bez powodu. Wrześniowa walka z Floydem jest nagrodą za to wszystko i odbędzie się w idealnym czasie. Jestem teraz zdrowszy niż kiedykolwiek byłem i wszyscy zobaczą to 12 września. Zamierzam zaszokować świat! - stwierdza z zapałem pretendent do pasów WBC i WBA Super World wagi półśredniej, które należą do "Pretty Boya". Już od kilku tygodni Berto trenuje pod okiem cenionego szkoleniowca Virgila Huntera w jego klubie Hunter’s Oakland-area, aby spełnić te obietnice. Ciekawe czy mu się uda...