Początkiem końca Szpilki w pierwszej, kluczowej akcji dla wyniku walki w 4. rundzie, był bardzo mocny i precyzyjny cios z prawej ręki, zadany wprost na szczękę pięściarza z Wieliczki. To uderzenie faworyzowany Polak wyraźnie odczuł i od tego momentu znalazł się w tarapatach. Z kolei Kownacki "poczuł" krew i już nie cofnął rąk, zasypując rywala kolejnymi uderzeniami. Ich kumulacja sprawiła, że Szpilka zatoczył się i przewrócił na matę ringu. Tak oto nokdaun stał się faktem. Szpilka wstał i sędzia wznowił pojedynek, ale popularny "Baby Face" już nie wypuścił szansy z rąk. Dopadł do przeciwnika i zaczął lokować kolejne ciosy na jego szczęce. Coraz bardziej zamroczony "Szpila" w ogóle przestał odpowiadał, zwiesił ręce i zaczął przypominać worek treningowy. W tej sytuacji arbiter podjął jedyną słuszną decyzję w obawie o zdrowie zawodnika i przerwał walkę. AG