Gołota, który jak już pisaliśmy zjawił się w Warszawie w sobotę późnym przedpołudniem, starał się jak mógł, by wypełnić przygotowany przez organizatorów plan medialny. Najpierw była więc wizyta w TVP, później krótka przerwa na odpoczynek,wypełniona oglądaniem meczu Azerbejdżan - Polska, a później wizyta na gali Mixed Martial Arts w Torwarze i nieformalne, krótkie spotkanie w klubie "Maska" z szefem, pokazującego katowicką galę Polsatu, Zygmuntem Solorzem. "36 godzin na nogach, ale czuję się dobrze. To musi być to polskie powietrze" - powiedział Gołota, któremu fakt, że położył się spać dobrze po pierwszej w nocy nie przeszkodził, by punktualnie o ósmej rano być już po śniadaniu, a godzinę później na treningu u Andrzeja Gmitruka. "Trening dla prasy miałem zapowiedziany na 13.30, ale wolę sam trenować, dlatego umówiłem się z Andrzejem" - mówił Gołota, który spędził ponad 90 minut przygotowując się przede wszystkim pod względem szybkościowym i ćwicząc z Gmitrukiem kombinacje ciosów. "Andrzej jest bardzo dynamiczny, jest szybki, pomimo, że przywiózł na sobie sporo mięśni" - stwierdził trener Polaka. Andrzej, zapytany czy w jego narożniku podczas walki 9 czerwca w "Spodku" z Batesem będzie stał były szkoleniowiec reprezentacji, czy też przygotowujący go przez ostatnie tygodnie w Vero Beach Buddy McGirt, tylko wstrząsa ramionami. "Jeden i drugi będzie wiedział co robić, ale Buddy ma być w Katowicach najpóźniej w czwartek. Jak go nie będzie, to się zacznę martwić" - odpowiedział Gołota."W Wiśle trochę odpocznę, trochę potrenuję. Może wpadnie Adam Małysz i da mi jakieś dobre rady...?" Przemek Garczarczyk z Wisły