Nie Sajfutdinowa, nie Pawlickiego ani nie Kołodzieja. Za najważniejszych architektów hegemonii Fogo Unii Leszno w ostatnich sezonach PGE Ekstraligi powszechnie uważa się parę Bartosz Smektała - Dominik Kubera. Zespół Piotra Barona uchodził za niedościgniony wzór drużyny budowanej "od tyłu", a więc od numerów przeznaczonych dla młodzieżowca. Dobrzy juniorzy to bowiem podstawa żużlowego sukcesu. Dzięki takim wyjadaczom leszczynianie mogli w ciemno zakładać podwójne zwycięstwo już w otwierającej serii zawodów, a także nie musieli drżeć o dyspozycję seniorów, bo jeśli któryś miał słabszy dzień, to menedżer zastępował go młodszym kolegą. Układ idealny. Po przejściu Dominika Kubery w wiek seniora mówiło się, że takiej młodzieżowej dwójki nie zobaczymy na torze jeszcze przez wiele lat. Świat czarnego sportu cechuje się jednak tym, że nie lubi próżni i już na półmetku sezonu 2021 widzimy dwie formacje młodzieżowe, które wkrótce nawiązać mogą do sukcesów starszych o kilka lat leszczynian. Czas ich goni Pierwsza to rzecz jasna juniorzy Motoru Lublin - nowego klubu Kubery. Przy Alejach Zygmuntowskich potencjał na bycie juniorską potęgą mają od samego awansu do PGE Ekstraligi. Nie bez powodu w 2019 mówiło się przecież, że to właśnie para Lampart - Trofimow dała beniaminkowi pierwsze, dość niespodziewane utrzymanie. Kolejny sezon przyniósł co prawda kryzys pierwszego, a później przejście w wiek seniora drugiego, ale nowa odsłona lubelskiej młodzieży (ta po transferze Mateusza Cierniaka) wydaje się jeszcze mocniejsza. Pokaz jej siły oglądaliśmy choćby w Zielonej Górze, gdy obaj juniorzy wystartowali po 5 razy i poprowadzili swój zespół do ważnego wyjazdowego zwycięstwa. Niejako w ich cieniu rozwijała się formacja młodzieżowa Eltrox Włókniarza Częstochowa. Juniorzy spod Jasnej Góry tym różnią się od rówieśników z lubelskiego, że nie mają pewnego miejsca w składzie ligowym. Dobrych młodzieżowców na wysokim poziomie jest tam bowiem aż trzech - Miśkowiak, Świdnicki i Kowalski. Ostatni tydzień ustalił jednak chyba hierarchię w tym zespole na bardzo długi czas. Miśkowiak i Świdnicki najpierw zajęli dwa pierwsze miejsca w bydgoskim finale Srebrnego Kasku, a później obaj wygrywali na gorzowskim torze z mistrzem świata, Bartoszem Zmarzlikiem. Kto z nich dorówna więc Kuberze i Smektale? Cóż, obie formacje wzniosły się już chyba na wyżyny swych umiejętności, więc teraz muszą z nadzieją spoglądać na starszych kolegów ze swych drużyn. Żeby bowiem równać się z leszczynianami, muszą mieć na koncie przynajmniej jedno ligowe złoto. Czas ich goni. Sezon 2022 będzie ostatnim w juniorskiej kategorii dla Lamparta i Miśkowiaka.