Jeszcze w październiku 2024 Krono-Plast Włókniarz Częstochowa wezwał swoje gwiazdy Leona Madsena, Mikkela Michelsena i Maksyma Drabika do zwrotu gigantycznych pieniędzy. Zażądał od nich odpowiednio 800, 700 i 630 tysięcy złotych. Wydali miliony, mieli wygrać ligę w cuglach. Teraz ich tor przypomina kartoflisko Leon Madsen osiągnął sukces z pomocą Krzysztofa Cegielskiego Drabik zakończył mediacje kilka dni temu. Finał jest taki, że musi oddać 50 tysięcy w pięciu ratach. To bardzo mało zważywszy na fakt, że Włókniarz zostawił mu dwa silniki Briana Kargera, które zawodnik użyczał w trakcie sezonu. Jeden taki nowy silnik kosztuje między 30 a 40 tysięcy. Po Drabiku przyszła kolej na Madsena, któremu w mediacjach pomagał szef związku zawodowego żużlowców Krzysztof Cegielski. Pomagał skutecznie, bo finał jest taki, że Madsen nie musi zwracać ani grosza. 800 tysięcy zostaje na jego koncie. Włókniarz Częstochowa też coś ugrał na sporze z Leonem Madsenem Nie znaczy to jednak, że klub nic nie ugrał. Z naszych informacji wynika, że Madsen nie otrzyma pieniędzy z jednej z umów sponsorskich. Nie dostanie też zaległych odsetek. Tajemnicą poliszynela jest, że Duńczyk pół miliona z kwoty za podpis dostał w październiku, czyli po terminie. Także znaczną część premii za punkty miał wypłacone z poślizgiem. Wrażenie może robić to, że odsetki plus ta umowa, to 200 tysięcy. I tyle zaoszczędził Włókniarz. Dla Madsena rezygnacja z odsetek to nie jest jednak jakaś wielka strata. W żużlu płacenie po terminie jest czymś powszechnym. Zawodnicy się na to nie skarżą, bo przy milionowych kontraktach są w stanie cierpliwie poczekać. W tym przypadku staranie się o odsetki wynikało raczej z faktu, że Włókniarz wezwał zawodnika do zwrotu gigantycznej kwoty. Włókniarz Częstochowa miał dobry powód, by żądać zwrotu kasy od Leona Madsena Warto dodać, że spór Włókniarza z Madsenem nie wynikał z faktu, iż klub miał pretensje o jego postawę na torze. Chodziło o to, że Duńczyk obiecał, iż zostanie na 2025, a potem zaskoczył wszystkich podpisując kontrakt ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. We Włókniarzu wyliczyli, że klub na tej wolcie stracił około miliona złotych. Osłabła pozycja negocjacyjna klubu i trzeba było brać za duże pieniądze Jasona Doyle’a i Piotr Pawlickiego. Dodatkowo zatrudniono Wiktora Lamparta, bo pasował do koncepcji z Madsenem.