Dariusz Ostafiński, Interia: Czy jako prezes Falubazu ma pan nielimitowany dostęp do portfela właściciela klubu? Przypomnę tylko, że jest nim miliarder Stanisław Bieńkowski. Adam Goliński, prezes Falubazu: Chciałbym. O Boże, to byłoby super. Też byłbym miliarderem. Polski talent odrzuca kolejne oferty. Już zdecydował, chce wygryźć Niemca ze składu Falubaz Zielona Góra już pozwolił sobie na odrobinę luksusu Mnie chodzi o to, czy może pan sobie pozwolić na ekstrawaganckie transfery? - Na razie rozmawiamy o tym, że ma być zbudowana wiarygodność finansowa klubu. A te pieniądze, które pan Bieńkowski wydał w ostatnich czterech miesiącach na Falubaz, to dowód wiary w Falubaz, bowiem niespotykana to kwota. Zapomniałem, że już sobie pozwoliliście na odrobinę luksusu. - Zgoda. Mamy Leona Madsena. Mamy też jednak płynność i stabilność. Kiedyś pan Bieńkowski nie afiszował się z obecnością w klubie. Teraz zrobił sobie zdjęcie z Damianem Ratajczakiem, udzielił też wywiadu. Co się stało? - Nic się nie stało. Zmienił podejście. Ja nie umiem do końca powiedzieć, co kierowało panem Stanisławem. Może taka była wewnętrzna potrzeba. A najpewniej jest to jakaś ewolucja, jak chodzi o zainteresowanie Falubazem. Kiedyś nie była ona wielka, ograniczała się do posiadania udziałów. Teraz zaczął dawać swoją twarz, widać ten emocjonalny związek jest i to całkiem poważny. Nowy prezes Falubazu Zielona Góra mówi: nie przebiję Motoru Lublin Jak się pan czuje po powrocie do klubu? Po pierwszej przygodzie był pan krytykowany przez senatora Roberta Dowhana za rozrzutność. - Jak człowiek odchodzi, to przeważnie dołki kopią. Bo, jak braliśmy zawodników, to sprzeciwu nie słyszałem. Dopiero potem, jak nie udało się zdobyć medalu, odezwali się ci, którzy tylko czekali na sposobność. A jak ja się czuję teraz? Dobrze. W tej roli to nawet bardzo dobrze. Przyjemnie jest wrócić do czegoś, co umie i lubi się robić. Ja się świetnie czuję z tymi zadaniami, które mam. Odpowiada mi to środowisko. Łatwiej mi tu wszystko przychodzi. Inni się martwią, bo mówią, że za chwilę Adam Goliński zepsuje rynek, że znowu będzie ostro licytował. - Ja nigdy przesadnie mocno nie podbijałem stawek. Przynajmniej ja nic o tym nie wiem. I na pewno nie zrobię nigdy czegoś takiego, jak Orlen Oil Motor Lublin z Bartoszem Zmarzlikiem. Tego nie przebiję. A ile Motor dał Zmarzlikowi? - Wiem tylko tyle, co piszą media, co pan napisał. 5-6 milionów za sezon. - No właśnie. Przecież Falubaz dał prawie 5 milionów Madsenowi. - To są przesadzone i zawyżone kwoty. Nasz całkowity budżet nie przekracza 20 milionów. I na pewno nie ma zawodnika z umową na pięć milionów. Adam Goliński szczerze o transferze Dominika Kubery Pewnie już szykuje się pan do następnej giełdy transferowej, bo w żużlu w połowie sezonu wiemy, kto i gdzie będzie jeździł za rok. Jakiś czas temu mówił pan: chcę Kuberę. - To było dawno i to była prowokacja. Ja bym w ogóle nie szedł tak bardzo do przodu, bo nasza drużyna jest ciekawie skonstruowana. Mamy dwa filary: Hampela i Madsena. Jest Rasmus Jensen, który ma przestrzeń, żeby pójść w górę. Poznał lepiej Ekstraligę, poznał tory, miał parę miesięcy na przemyślenie co zrobić, żeby wykonać następny krok. Przemek Pawlicki pokazał, że potrafi wygrywać ważne biegi. Jest dobrze przygotowany, zakończył sezon 2024 bez kontuzji, więc tam też powinno być dobrze. A to wszystko uzupełniliśmy o mającego spokojną głowę Curzytka. Już słychać głosy, że to najsłabsze ogniwo. - Nie ma nikogo za sobą, ma pewną jazdę, a żużlowcy lubią takie sytuacje. Sprzęt dostanie z klubu, kontrakt ma amatorski, więc ja widzę dla niego szansę. Jak się popatrzy na statystyki z 2024, to on się wysoko plasuje wśród zawodników U24. Potrafi wygrywać, to może być nasz atut. Atutem to będą juniorzy. Para Hurysz, Ratajczak. - Fakt, że to powinna być mocna broń. Wreszcie nie będziemy się tak bardzo martwić o ten drugi, juniorski bieg. Z takim duetem możemy dobrze wejść w mecz, a w najlepszym razie szybko odrobić straty po słabym starcie. Hurysz z Adamem Skórnickim w boksie? - Tak. Mistrz świata drastycznie schudł. Takiej zmiany nikt się nie spodziewał Piotr Protasiewicz może spać spokojnie To Piotr Protasiewicz może spać spokojnie? - Może spać spokojnie. Nawet, jak się zostawi na boku personalia, to chyba jednak nie. Przecież pan wysoko zawiesił mu poprzeczkę, mówiąc, że jedziecie o medal, najlepiej o złoty. - Niepotrzebnie skróciłem tamtą wypowiedź i niektórzy źle to zrozumieli. Ja miałem na myśli to, że finał za kilka lat. Taki był sens. Przecież potrzebujemy czasu, żeby organizację zbudować, żeby znowu przygotować klub na takie wydarzenia. A w tym roku? - Uważam, że sukcesem będzie pierwsza czwórka. Nie mamy rezerw. Skład jest dopasowany i jak przejedziemy cały rok bez kłopotów, to mamy szansę na play-off i czwórkę. Zdecydują punkty bonusowe. Chcemy ich zebrać jak najwięcej. Plan jest taki, żeby też wygrać wszystko u siebie. Ze Spartą i Motorem też? - Stać nas na to. Mając takich liderów, jak Jarek Hampel i Leon Madsen jesteśmy w stanie wygrać. Mamy liderów na biegi nominowane. Leon na pewno się przyjmie, a nowe środowisko wyzwoli w nim dodatkowe pokłady energii. Nawet jeśli we Włókniarzu trochę narzekali na te biegi nominowane w jego wykonaniu, to wierzę, że teraz będzie inaczej. On bardzo chce, jest ambitny. Do Grand Prix chce wrócić. A wracając do początku, to zrobimy wewnętrznie wszystko, żeby osiągnąć nasze cele. Mamy zaplecze mechaników, silny sztab i dobrą atmosferę. W klubie widać zapał. Robert Lambert, to nazwisko chodzi po głowie Adamowi Golińskiemu Jeszcze nie odpowiedział pan na pytanie, kogo by pan wziął do Falubazu, gdyby właściciel za rok wyłożył środki na zakup kolejnej gwiazdy. - Jakbym miał kogoś wybierać, to chciałbym Roberta Lamberta. Jak odchodziłem z Falubazu poprzednim razem, to on był zakontraktowany. W sumie do Zielonej Góry nie trafił. Wybrał Apatora. Poszło o dwa silniki i Adama Skórnickiego. To znaczy? - Lambert miał przyjść, dostać dwa silniki i pracować z trenerem Adamem Skórnickim. A skończyło się tak, że nie było ani jednego, ani drugiego. Mój następca Wojciech Domagała, trochę na przekór, nie chciał postawić na Lamberta, dowodząc, że to zły zawodnik. A zrobił tak, bo to ja doprowadziłem do kontraktu. Miałem jednak rację. Widzimy, gdzie teraz jest Lambert. To jeszcze na koniec proszę powiedzieć, kto wygra ligę? - Sparta. Kurtz zrobi różnicę. Ja go obserwuję. On systematycznie robi postępy. Jeszcze jak jeździł w Łodzi, było widać, że ma papiery i się rozwija. W Rybniku to potwierdził i zrobił milowy krok do przodu. A teraz pojedzie ze Spartą o złoto.