Zanim w życiu Egona Muellera pojawiły się motocykle bez hamulców, młody wówczas chłopak zakochany był w rowerach. Rodzina jako główny zarobek traktowała bowiem pokazy akrobatyczne w różnego rodzaju cyrkach. Jak podzielił się Niemiec z portalem pobandzie.com.pl, wraz z najbliższymi objechał cały świat i to dosłownie, bo brał udział w pokazach od Nowego Jorku po Tokio. - Wspaniale jeździły. Nic zatem dziwnego, że i ja w wieku 3-4 lat stawałem na siodełku swojego trzykołowego rowerka i robiłem różne pozy - wspominał swoje dwie siostry w rozmowie z Łukaszem Malaką. Po pewnym czasie priorytety dorastającego Egona uległy zmianie i w jego życiu pojawił się żużel. W czarnym sporcie przedstawiciel naszych zachodnich sąsiadów zakochał się do tego stopnia, że momentami nie interesowało go nic innego poza jazdą na motocyklu. Nastolatek poszedł nawet do specjalnej szkoły mechanicznej, by rozumieć wszystko lepiej niż zwykły człowiek i później nabyte umiejętności przekuł w zbudowanie własnego sprzętu. Widać było gołym okiem, iż ta niebezpieczna dyscyplina to dla niego coś więcej niż pasja. Zrobili tor pod niego. Sukcesu Muellera nikt tam jeszcze nie powtórzył Pasja, która finalnie doprowadziła go do niesamowitej liczby sukcesów. Niemiec szalał na popularnym w ojczyźnie longtracku, gdzie aż trzykrotnie zostawał najlepszym zawodnikiem globu. W klasycznej odmianie żużla rywale też musieli się z nim liczyć. Już na zawsze do historii czarnego sportu przeszedł finał indywidualnych mistrzostw świata mający miejsce w Norden w 1983 roku. Organizatorom tak zależało na zwycięstwie swojego człowieka, że zrobili nawierzchnię, która w obecnych czasach nie nadawałaby się do jazdy. Oczywiście uczestnicy po cichu wyrażali niezadowolenie, lecz finalnie to chyba tylko zmotywowało Egona Muellera do jeszcze lepszej jazdy. Jazdy zakończonej złotem i wielką fetą, bo nigdy wcześniej Niemiec nie mógł pochwalić się podobnym osiągnięciem. To jak na razie jedyny najcenniejszy krążek wywalczony przez przedstawiciela naszych zachodnich sąsiadów na imprezie tej rangi. Głośno na moment zrobiło się później jedynie o Martinie Smolinskim, który parę lat temu triumfował w Grand Prix Nowej Zelandii, ale pojedyncza runda cyklu jest niczym specjalnym w porównaniu do zdobycia tytułu. Kontrola graniczna dała mu w kość. Tego upadku nie zapomni do końca życia Egonowi Muellerowi rozpoznawalność w świecie speedwaya dało nie tylko mistrzostwo wywalczone przed własną publicznością. Niemiec jak nikt inny potrafił bawić się z kibicami i dać im show także poza torem. Obecny 74-latek umiłował sobie chociażby muzykę i na YouTubue można posłuchać jego ponadprzeciętne umiejętności wokalne. - Kiedy poprosiłem Egona na konferencji prasowej na Stadionie Śląskim żeby zaśpiewał swój utwór, bez wahania wziął mikrofon i zrobił popis. Takim jest do dziś - pisał Adam Jaźwiecki na blogu nietylkowlewo.wordpress.com. Kariera obywatela naszych zachodnich sąsiadów poza wzlotami, miała też kilka upadków, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Bardzo bolesnego urazu Niemiec nabawił się w Australii. - Uderzyłem w drewnianą bandę, wleciałem w jakiś metal i po prostu rozerwałem worek mosznowy i jądra. Po dwóch lub trzech godzinach czekania w szpitalu przyszedł jakiś lekarz w białym kitlu, który był w dodatku cały już zakrwawiony i jakoś to wszystko, jak się okazuje, dobrze pozszywał - mówił na pobandzie.com.pl. Pewnego rodzaju cierpliwość żużlowca postanowili przetestować Rosjanie. Typowa kontrola graniczna w drodze na zawody przedłużyła się wówczas do kilku godzin. - Celnicy dokładnie przejrzeli mu cały sprzęt, spenetrowali auto, spędził cierpliwie wiele godzin, rozebrali cały motocykl, który musiał sam złożyć. Zdążył na zawody i był drugi - wspominał Adam Jaźwiecki na blogu nietylkowlewo.pl. Został spikerem i youtuberem. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych Co tu dużo mówić, 74-latek po prostu kocha żużel i to nie zmieniło się do dziś. Obecnie kibice mogą spotkać go w roli spikera na różnego rodzaju turniejach organizowanych w Niemczech. Jeszcze wcześniej mistrz z 1983 roku zajmował się silnikami. Zaufał mu sam Tomasz Gollob. - O ile pamiętam, Tomek dojechał na nim do finału, w którym został wykluczony. Po zawodach ustaliliśmy, że ten sam silnik przywiozę na Drużynowe Mistrzostwa Świata do Bydgoszczy - powiedział Łuakszowi Malace z pobandzie.com.pl o historii ze zmagań w Vojens z lat dziewięćdziesiątych. Egon Mueller wciąż ma regularny kontakt z kibicami oraz z byłymi kolegami z toru. 74-latek doskonale odnajduje się w świecie mediów społecznościowych i od czasu do czasu chwali się z życia na zasłużonej emeryturze. Ze swojej strony polecamy zwłaszcza jego kanał na YouTube, który znajdziecie TUTAJ.