Piątkowe mecze inauguracyjnej kolejki PGE Ekstraligi analizuje dla nas Joanna Cedrych, dziennikarka Eleven Sports. Stracili Holdera, ale i tak mogą wygrać Kto zastąpi Chrisa Holdera? To pytanie zadawali sobie w Lesznie, w Toruniu, w Grudziądzu... A właściwie w całej Polsce, bo chętnych do zasilenia szeregów Byków było sporo. Ostatecznie wiemy już, że w programie, w miejsce Holdera wpisany jest Nazar Parnicki. 17-latek z Ukrainy w ubiegłym roku pokazał się z bardzo dobrej strony w imprezach towarzyskich, więc wiadomo, że jeździć umie. Jeśli do tego dołoży świetny sprzęt (własny lub pożyczony od kolegów z zespołu, a w to, że będą chętni pożyczać nie wątpię), a pozostali zawodnicy wesprą go swoimi doświadczeniem, to możemy zobaczyć dziś kawał niezłego i skutecznego ścigania w wykonaniu tego zawodnika. Co prawda kilka dni temu leszczyński zespół przegrał na wyjeździe w Toruniu w rozgrywkach E-U24, ale tym wynikiem bym się nie sugerowała. Juniorzy z Leszna słyną świetną formą przed własną publicznością, za to wczorajszy mecz w Krośnie pokazał, że młodzieżowcy Aniołów nie radzą sobie na wyjazdach najlepiej. Nie samymi juniorami mecze się jednak wygrywa, ale formacja seniorska Byków to też ekipa nie w kij dmuchał. Fruwający, niczym wino - z wiekiem coraz lepszy - Janusz Kołodziej, to absolutny lider. W pierwszych trzech spotkaniach wystartował w 16 biegach, z czego 10 wygrał i w 5 przyjechał na drugim miejscu. Ten facet to petarda i gwarant solidnych punktów. Na Grzegorza Zengotę też można liczyć, więc wobec gorszej dyspozycji pozostałych seniorów, jest kim ratować wynik. Co przemawia za Toruniem? Po spotkaniu w Krośnie, poza Emilem Sajfutdinovem, próżno szukać mocnych punktów. Z solidnych problemów zdaje sobie sprawę sam menadżer Robert Sawina, który zadeklarował oddanie się do dyspozycji zarządu. Dużym znakiem zapytania będzie dyspozycja Patryka Dudka - po wykręceniu bączka i bolesnym upadku nie był w stanie zdobyć żadnych punktów. Mój typ: Unia Leszno - Apator Toruń 47:43 Król Zmarzlik wraca do Gorzowa Bartosz Zmarzlik wraca do domu i to będzie największy języczek u wagi tego spotkania. Stalowcy bez swojego wybitnego wychowanka radzą sobie całkiem nieźle i myślę, że nie inaczej będzie w tym spotkaniu. Szymon Woźniak, Martin Vaculik i Anders Thomsen biorą na barki pełną odpowiedzialność za ciągnięcie wyniku, team spirit jest, więc jeśli ktoś przed sezonem zakładał, że Gorzów bez Zmarzlika będzie bronił się przed spadkiem to szybciutko zweryfikował swoje założenia. Bartek, pomimo słabszej dyspozycji w Lublinie, dziś może szaleć i bawić publiczność po obu stronach barykady. Nie wątpię, że zakręci się wokół kompletu, ale nie będzie to łatwa przeprawa dla Lublina. Oczywiście nie ma co porównywać lubelskich Koziołków do grudziądzkich Gołębi, pogromu się nie spodziewam, ba! O wygraną gospodarzy również będzie trudno, ale widzę w tym spotkaniu spory potencjał na rozstrzygnięcie wyniku w biegach nominowanych. Kolejną kluczową postacią w lubelskim teamie może stać się Jack Holder, wystarczy tylko że sięgnie pamięcią do swoich gościnnych występów w gorzowskich barwach w trakcie pandemicznego sezonu 2020. Myślę, że na tyle przyswoił arkana jazdy po gorzowskim owalu by pokazać, że należy się z nim liczyć. Goście mają na pewno ogromny niedosyt po wczorajszej porażce przed własną publicznością w Lublinie. Nie tak chcieli przywitać się w tym sezonie ze swoimi kibicami, więc mogą odczuwać dzisiaj dodatkową presję i być podwójnie zmotywowani, by wywieźć komplet punktów i nawet solidną zaliczkę z Gorzowa. Mój typ: Stal Gorzów - Motor Lublin 42:48