Wspomniany serial zyskuje na popularności praktycznie z tygodnia na tydzień. Autorzy wirtualnie zabierają widzów do wnętrza drużyny walczącej o drużynowe mistrzostwo Polski na żużlu. W odcinkach nie brakuje historycznych wstawek czy opinii największych ekspertów w kraju. Do kamery przemawiała między innymi Daria Kabała-Malarz. Sekcja komentarzy pełna jest wpisów zachwyconych kibiców. I to nie tylko tych wrocławskich. Pod wrażeniem produkcji są też inne "żużlowe" miasta. Jak się okazuje serial trafił także do różnych państw, o czym w rozmowie z Interią opowiedział Adrian Skubis. Wojciech Kulak, Interia: Skąd wziął się pomysł na tego typu serial? Inspirowaliście się na jakimś zagranicznym klubie? Adrian Skubis, Doradca Zarządu ds. Komunikacji Betard Sparty Wrocław: - Przypomnę, że to już nasz drugi sezon. Pierwszy sezon serialu "To jest Sparta" to były odcinki poświęcone walce naszej drużyny w drużynowych mistrzostwach Polski w 2022 roku. Nie inspirowaliśmy się żadnym klubem, naszą inspiracją były przede wszystkim produkcje dokumentalne w dużych serwisach VOD. Pokazanie kulis motorsportu, tego czego kibice nie widzą na stadionie podczas zawodów, czy w tradycyjnej transmisji telewizyjnej - to główny pomysł na ten serial. Nie ukrywam, że totalną "zajawkę" na temat takich produkcji mają moi koledzy z WTS-u. O kim dokładnie mowa? - Michał Wojtas, czyli dyrektor marketingu w naszym klubie, jest zakochany w sportowych produkcjach dokumentalnych, ogląda wszystko nawet po kilka razy. Zawsze mówił on, że taki netfixowy serial o Formule 1 to jest dzieło i marzył mu się serial o speedwayu i naszej drużynie. Znalazł bratnią duszę, czyli naszego klubowego operatora Bartka Melniczuka - dodam znakomitego operatora - i razem przekonali nasz zarząd do realizacji tego niełatwego przedsięwzięcia. W końcu nie jesteśmy telewizją, a klubem sportowym i panowie musieli tak zarządzać czasem, by nie zaniedbać swoich innych ważnych obowiązków. Udało się po sezonie 2022. Serial został bardzo ciepło przyjęty przez kibiców, więc poszliśmy za ciosem i mamy kolejny sezon. Długo trwa kręcenie, a następnie montaż całego materiału? - Materiał wideo jest zbierany przez kilka miesięcy. To akurat w 90 procentach dzieło Bartka. Michał dokłada ujęcia z drona. Oczywiście wcześniej powstaje scenariusz poszczególnych odcinków, bo przecież pod to muszą być skrojone zdjęcia. Praca zaczyna się już podczas okresu przygotowawczego do sezonu. Kamera klubowa towarzyszy drużynie na treningach czy zgrupowaniach. Zaglądamy wszędzie tam, gdzie może się wydarzyć coś ciekawego. Potem gromadzimy wideo, kulisy z każdego meczu ligowego i innych zawodów. Jesteśmy też z kamerami na wydarzeniach specjalnych. I po sezonie zamykamy ten pierwszy etap. Mamy do przerobienia, opisania kilkadziesiąt godzin tak zwanej surówki. Kolejny etap to dogranie wszystkich wywiadów - cały zespół, ludzie związani z klubem i oczywiście nasi eksperci. Ich rola jest nieoceniona. Przy tym sezonie bardzo pomogła nam Daria Kabała - Malarz z Canal+ oraz Marcin Kuźbicki i Michał Korościel z Eleven Sports. Bez nich by na pewno tak ciekawie nie było. Jak wiele osób pracuje przy produkcji? - Tak jak wspomniałem wcześniej, mózgami całego przedsięwzięcia są Michał Wojtas i Bartek Melniczuk. Oni odpowiadają za scenariusz, zdjęcia i wywiady, oni budują całą koncepcję. Dla mnie są po prostu najlepsi. Patrzę na to często z boku i doceniam. Wiem co mówię, bo kilkanaście lat pracowałem w telewizji. Zdaję sobie sprawę jaki to ogrom pracy. Potem do projektu włączani sią inni, niemal każdy w klubie dokłada małą cegiełkę. I mamy efekt końcowy. Z myślą o kibicach. Jeśli im się podoba, to osiągamy cel. Na szczęście odbiór jest naprawdę bardzo dobry. Zrobienie tego serialu pewnie pochłania sporą ilość pieniędzy. - Pieniądze to nie wszystko. Oczywiście są potrzebne - choćby na dosprzętowienie naszego działu wideo. Jednak najważniejszy jest pomysł, poparty pasją i zaangażowaniem. Michałowi i Bartkowi tego chyba nigdy nie zabraknie. Myślę, że już mają w głowach pomysły na kolejny sezon. Żużlowcy są zachwyceni. Nie odmawiają pomocy A co na to wszystko sami zawodnicy? Dla nich są to w końcu dodatkowe obowiązki. Nie kręcą nosem? - Nigdy nie kręcili nosem. Wręcz przeciwnie, bardzo ich ten projekt wciągnął. To oni są głównymi bohaterami i zdają sobie sprawę, że w ten sposób będą mogli za kilka lat wrócić do wspomnień i przypomnieć sobie, jak walczyli o medale drużynowych mistrzostw Polski. Wspólnie pracujemy, żeby powstało coś dobrego, ciekawego. Znamy się bardzo dobrze. Pracujemy razem w klubie i to efekt pracy zespołowej. Oglądalność serialu robi wrażenie. Wy jako autorzy jesteście z niej zadowoleni czy po cichu liczycie na lepsze liczby? - Jak na fakt, że mówimy nie o telewizji, a o kanale youtube klubu sportowego, to możemy być zadowoleni. Przede wszystkim cieszy nas odbiór tego, co zrobiliśmy. Praktycznie same pochlebne recenzje. Wielu kibiców pisze do nas i mówi jasno - zrobiliście to na poziomie telewizyjnym. I to jest dla nas największa satysfakcja. Mamy też grono kibiców - widzów tego serialu z innych ośrodków żużlowych na świecie. Piszą do nas kibice z Anglii, Szwecji, Czech czy Danii. Mówią jasno, że to był świetny pomysł. Będzie specjalny pokaz w kinie? Jeden klub już to zrobił Jako klub nie kusi was w przyszłości wynajęcie sali kinowej i zrobienie wyjątkowego seansu dla kibiców? Mieszkam niedaleko Stargardu i coś podobnego zrobiła koszykarska PGE Spójnia po tym jak wypuściła dokument o zwycięstwie w lidze 3x3. Sala pękała w szwach, zrobiło się z tego wielkie sportowe święto. - Pojawiały się takie pomysły. Były też inne. Jednak nie chcieliśmy nikogo w ten sposób wyróżniać. Jeśli premierowe odcinki ogląda on-line kilka, kilkanaście tysięcy osób, to widzimy, że zainteresowanie jest dużo większe niż pojemność jakiejkolwiek sali kinowej. Ale nigdy nie mówimy nigdy. Może kiedyś ten temat wróci i wejdziemy ze specjalnymi pokazami do kin.