Ważą się losy Macieja Janowskiego. Sezon 2025 jeszcze nie ruszył, a żużlowiec już może mieć z głowy realizację ważnych dla siebie celów. Chodzi przede wszystkim o powrót do Grand Prix. Polak zasadniczo nie ma innej drogi niż samodzielne wywalczenia awansu poprzez Grand Prix Challenge. Tyle tylko, że wykluczenie z kadry uniemożliwia mu start w finale Złotego Kasku, który jest przepustką do międzynarodowych eliminacji. Ekspert nawołuje do złagodzenia kary Zaraz po decyzji Polskiego Związku Motorowego podniosły się głosy, że kara jest nie jest adekwatna do przewinienia i Janowski został potraktowany zdecydowanie zbyt surowo. Zasadniczo ciągle nie wiadomo, jak cała sprawa się zakończy, bo nie można wykluczyć pomyślnych mediacji między stronami i odpuszczenia przynajmniej części kary zawodnikowi. Takie rozwiązanie sugeruje zresztą Leszek Tillinger, który ma gotową receptę na wyjście z tej patowej sytuacji. - Należałoby poszukać jakiegoś porozumienia. Być może dobrym pomysłem jest ograniczenie kary do wyłączenia Janowskiego z jazdy w reprezentacji, a przy tym dopuszczenie Macieja do startu w Złotym Kasku tak, aby mógł realizować się indywidualnie. Odpokutowaniem winy byłaby więc kadra i to w moim przekonaniu byłaby wystarczająca sankcja - mówi w rozmowie z Interią Leszek Tillinger, były prezes Polonii Bydgoszcz a obecnie żużlowy ekspert. - Patrząc przez pryzmat indywidualny wykluczenie z kadry jest dla Macieja olbrzymią stratą. Brak startu w Złotym Kasku przekreśla jego szanse na zaistnienie na arenie międzynarodowej i co najważniejsze powrót do Grand Prix. Temat jazdy w reprezentacji jest oczywisty. W każdym razie moim zdaniem kara jest zbyt surowa i należałoby ją złagodzić - argumentuje. To może zakończyć wizerunkowy problem polskiego żużla Generalnie w całej sprawie nie brakuje również głosów, że z samowolnego wyjazdu Janowskiego z kadry zrobiła się zdecydowanie zbyt duża afera, która odbija się czkawką na wizerunku wszystkich stron. Tę aferę należałoby jak najszybciej zakończyć, a jedynym sensowym rozwiązaniem jest wyjaśnienie sprawy i podanie sobie rąk przez zwaśnione strony. - To zaszło zdecydowanie za daleko i chyba wszystkim zależy na tym, aby zakończyć tę aferę - podsumował nasz rozmówca.