Przypomnijmy, że w niedzielę podczas meczu GKM-u z Unią Leszno, Holder upadł na prostej, po bardzo ostrym i nieprzemyślanym ataku ze strony Kacpra Pludry. Momentalnie było widać, że nie skończy się to tylko na potłuczeniach. Po zawodach Holder trafił do szpitala i przeprowadzono mu niezbędne badania. Ich wyniki nie są dobre. Mistrz świata z 2012 roku będzie pauzował przez kilka tygodni i ominie go połowa rundy zasadniczej. Unia ma problem. - Chris Holder przeszedł dzisiaj szczegółowe badania rezonansem magnetycznym, które zostały przeprowadzone w leszczyńskim Ventriculusie. U zawodnika stwierdzono pęknięcie kręgu szyjnego C5. Przerwa w startach Australijczyka potrwa prawdopodobnie od 8 do 10 tygodni. O dalszym przebiegu rehabilitacji będziemy informować za jakiś czas. Naszemu zawodnikowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia! - napisał klub w mediach społecznościowych. Holder wypada. Co teraz? Unia pozostaje z dużą dziurą w składzie. Holder nie był liderem, ale jakieś tam punkty przywoził. W piątek miał pojechać przeciwko Apatorowi, czyli drużynie w której spędził większość kariery w Polsce. Miałby podwójną motywację. Już teraz wiemy, że nic z tego. Unia będzie musiała radzić sobie bez niego. Pytanie, kim ewentualnie mogłaby to zastąpić. Kibice mają już swojego kandydata. Byłaby to jednak opcja bardzo ryzykowna. Fani pytają, czy klub nie rozważyłby szansy dla utalentowanego Nazara Parnickiego. Ukrainiec świetnie prezentuje się w rozgrywkach młodzieżowych i momentami bije na głowę leszczyńskich juniorów. Kto wie, może przy odpowiednim dosprzętowieniu byłby w stanie coś ciekawego pokazać. Zwłaszcza, że nie ma niczego do stracenia. Na ewentualnym występie mógłby tylko zyskać. Raczej mało realne jednak, że Unia zdecyduje się go wystawić.