Buczkowski zaliczył w niedzielę paskudny upadek z Kennethem Bjerre. O wiele mocniej uderzył Duńczyk, którego zachowanie po zdarzeniu sugerowało niezdolność do jazdy. Ostatecznie w powtórce wystąpił i choć przegrał 1:5, wydawał się zupełnie sprawny. Więcej już jednak nie pojechał, więc całkiem prawdopodobne że niedługo po upadku działała po prostu adrenalina, jak to często w takich sytuacjach bywa. Najważniejsze jest to, że Bjerre niczego nie złamał. Dość już kontuzji mamy ostatnio. Kibice Polonii mieli spore pretensje do Buczkowskiego, który został mocno wygwizdany. Fakty są jednak takie, że winowajcą całego zajścia był za ostro wchodzący pod innych zawodników Benjamin Basso. Jeden z fanów Polonii po meczu napisał do Buczkowskiego, byłego żużlowca tego klubu. - Gnojku p****lony. Nigdy do nas nie wracaj, chamie. Nie umiesz odpuścić - takimi słowami zaatakował zawodnika. - I po co to? - retorycznie zapytał Buczkowski, wrzucając screena do relacji w mediach społecznościowych. Buczkowski mógł skończyć źle. Znów pokazał świetny refleks Jeśli obejrzymy powtórkę z upadku Buczkowskiego oraz Bjerre, to zauważymy że znacznie mocniej poszkodowany mógł być ten pierwszy. Jechał na bandę z pełną prędkością, ale w porę się katapultował, niemal całkowicie pozbawiając się siły uderzenia. Zresztą od razu po upadku wstał i poszedł do parku maszyn. Nie jest to pierwsza sytuacja, w której Buczkowski pokazuje tego rodzaju umiejętności. Często zdarza mu się upadać, ale niemal zawsze wychodzi z tego bez szwanku. Bjerre z kolei miał szczęście w nieszczęściu. On się uderzenia absolutnie nie spodziewał i to dlatego huknął z tak dużą mocą. Wydawało się, że to skończy się jakimś złamaniem i na to też wskazywały czynności lekarzy przy żużlowcu. Ku zaskoczeniu wielu osób, Bjerre wyjechał do powtórki. Więcej jednak zrobić nie był w stanie. Ale tak czy inaczej może mówić o sporym farcie. Gdyby on tam złamał nogę, zapewne nikt by nie był zdziwiony.