Partner merytoryczny: Eleven Sports

Gwiazdy zostaną bez pracy. Będzie wysyp zaskakujących kontraktów

Już bardzo dawno żużlowcy z uznanym nazwiskiem tak długo nie pozostawali bez pracy. Giełda transferowa kręci się w najlepsze, ale pewne jest to, że kilka gwiazd na pewno nie znajdzie zatrudnienia w polskiej lidze. To oznacza wysyp tzw. “kontraktów warszawskich”. Zawodnicy przyparci do muru albo pójdą na przeczekanie, albo zgodzą się jechać za znacznie niższe stawki niż w latach ubiegłych.

Nicki Pedersen
Nicki Pedersen/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

Sytuacja, z jaką mierzą się zawodnicy na rynku transferowym, jest zupełnie nowa. W poprzednich latach było tak, że żużlowcy dyktowali warunki, a kluby nierzadko licytowały się między sobą byle tylko zyskać podpis pod kontraktem. W tym roku ten obraz zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni, a kilka uznanych nazwisk może w ogóle nie podpisać umowy w polskiej lidze.

To dlatego zawodnicy mają problem z kontraktami

Zasadniczo całość bierze się z tego, że kluby mają problemy finansowe i nie jest jasna ich dalsza przyszłość. To dotyczy przede wszystkim Unii Tarnów i Orła Łódź. W normalnej sytuacji oba kluby już teraz mogłyby mieć w swojej kadrze łącznie ponad 15 zawodników i wziąć dostępne gwiazdy z rynku. Na razie jednak nie wiadomo, czy w ogóle wystartują, a jeśli tak, to w jakiej lidze.

W innych ośrodkach z Krajowej Ligi Żużlowej sytuacja finansowa jest daleka od idealnej, a w środowisku głośno mówi się o zadłużeniach. Trudno więc, aby takie kluby ostro negocjowały na giełdzie i rozrzucały kasę na lewo. Zawodnicy mają jednak wybór. Albo godzą się na jazdę za mniejszą kasę, albo cierpliwie czekają na inne kluby ryzykując, że będą musieli podpisać w listopadowym okienku transferowym kontrakt warszawski i cierpliwie czekać na chętny klub na wiosnę przyszłego roku.

Hiszpania - Serbia. Skrót meczu/Polsat Sport/Polsat Sport

Te nazwiska rozgrzewają najmocniej

Mówiąc o gwiazdach listę należałoby rozpocząć od Nickiego Pedersena. Duńczyk ma za sobą całkiem niezły sezon w Stali Rzeszów, ale po mimo tego nie cieszy się zainteresowaniem klubów. Łączono go m.in. z ROW-em Rybnik, ale wszystko wskazuje na to, że nic z tego nie wyjdzie. Były mistrz świata rozsyła oferty po klubach i szuka dla siebie miejsca. On akurat za drobne jeździć nie chce, więc jest gotowy poczekać do wiosny.

Kolejne przykłady to Andreas Lyager, Vaclaw Milik, Matuesz Szczepaniak, Matej Zagar czy Tomasz Gapiński. Dotychczasowi etatowi I-ligowcy są na razie bez pracy. Nie można wykluczyć, że jeszcze gdzieś znajdą dla siebie miejsce. Interesuje ich przede wszystkim jazda w 2. Metalkas Ekstralidze, ale lista możliwości regularnie kurczy się.

Nicki Pedersen./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Nicki Pedersen niezadowolony./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Nicki Pedersen wraz ze swoim mechanikiem/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem