Polonia Bydgoszcz związała sobie ręce. Ma dla nich jedno rozwiązanie
Polonia Bydgoszcz przedłużając umowę z Tomem Brennanem doprowadziła do nadwyżki zawodników. Trener Dariusz Śledź chwilę po objęciu posady zaczął mówić o wypożyczeniu, ale jego słowa szybko sprostował prezes Jerzy Kanclerz. - Warto znaleźć rozwiązanie, które gwarantowałoby starty wszystkim zawodnikom - przekonuje Ryszard Dołomisiewicz w rozmowie z Interia Sport. W klubie doszło jednak do patowej sytuacji.

W zeszłym roku Abramczyk Polonia podpisała dwuletnie kontrakty ze swoimi seniorami. To miało zabezpieczyć obie strony, a finalnie związało im ręce. Wszystko przez wystrzałowy sezon Toma Brennana. W klubie szybko ulegli fenomenalnej jeździe Brytyjczyka.
Polonia Bydgoszcz związała sobie ręce. Ma dla nich rozwiązanie
Chodzi o to, że Brennan jako jedyny miał roczny kontrakt. To miała być jednorazowa przygoda, ponieważ kończył 24 lata, a właśnie na tę pozycję został podpisany. Sęk w tym, że przerósł najśmielsze oczekiwania i za namową byłego trenera Tomasza Bajerskiego przedłużono z nim umowę. Jednocześnie nie zrezygnowano z żadnego z pozostałych zawodników.
Teraz mamy sytuację, w której na cztery pozycje jest pięciu zawodników. Dariusz Śledź obejmując nową posadę od razu zaczął mówić o oczyszczeniu atmosfery za pomocą wypożyczenia. W obecnych czasach do tej pory nadwyżka się nie opłacała i była punktem zapalnym w każdej z drużyn. Prezes Jerzy Kanclerz szybko jednak sprostował, że do żadnego wypożyczenia może równie dobrze nie dojść.
Moim zdaniem warto znaleźć rozwiązanie, które gwarantowałoby możliwość startów wszystkim zawodnikom. To byłoby najskuteczniejsze, choć ROW Rybnik pokazał w zeszłym sezonie, że nawet rotowanie składem wg wyznaczonego wcześniej klucza, nie przyniosło pożądanych efektów
Brennan pierwszym do odstrzału. Później mogliby tego pożałować
Kością niezgody pozostają również finanse. Zawodnicy podpisali wysokie kontrakty, a na wypożyczeniu mogliby liczyć jedynie na część kwot zagwarantowanych im w Bydgoszczy. Statystyki sugerują, że to Brennan powinien odejść, jednak zestawienie jego sezonów 2024 i 2025 pokazuje wyraźną różnicę. Między nim a Buczkowskim jest ona iluzoryczna, a przecież tylko jeden z nich jest inwestycją w przyszłość. Przy takim obrocie spraw nie będzie jednak szerokiego pola manewru w przypadku kontuzji.
- Wszystko zależy od sytuacji. Jeśli jednemu zawodnikowi przydarzy się kontuzja, to przy wyrównanym składzie nie będzie jeszcze tragedii. Gorzej, jeśli wypadnie kolejny, zwłaszcza gdy tego dodatkowego wcześniej wypożyczyliśmy do innego klubu. Wtedy zacznie się prawdziwy problem. Jedynym pocieszeniem może być fakt, że lepiej, by takie rzeczy działy się w rundzie zasadniczej niż w fazie play-off - tłumaczy.
Para Przyjemski-Pawełczak może nie przegrać żadnego biegu
Jedną z desek ratunkowych mogą być wtedy juniorzy. Do Bydgoszczy wraca Wiktor Przyjemski, a już od pierwszej kolejki dostępny będzie Maksymilian Pawełczak. Ta para może nie przegrać żadnego młodzieżowego wyścigu. - Nie od dziś mówi się o tym, że silni juniorzy zwiastują sukcesy. I coś w tym jest - zauważa.
- Polonia wzmacnia się Wiktorem Przyjemskim, który, gdy zajdzie taka potrzeba, może startować dosłownie na każdej pozycji. Do tego dochodzi Maksymilian Pawełczak. Ma dopiero 16 lat, a już wdarł się przebojem do polskiej ligi w rywalizacji z ekstraligowcem. Mimo wszystko trzeba pamiętać, że nadal będzie zbierać doświadczenie. Teraz stopień trudności będzie podniesiony. Niemniej z pewnością liczy się na to, że wspólnie z Przyjemskim będzie zdobywać odpowiednie ilości punktów - kwituje.












