Iga Świątek nie pomogła. A jeżeli nie ona - to kto?
Polska traci jedyny turniej wysokiej rangi w tenisowym kalendarzu - rozgrywany od dwóch lat w Warszawie WTA 250 Warsaw Open. Nawet zwycięstwo w tegorocznej edycji Igi Świątek i pełne trybuny na jej meczach nie przekonały organizatorów do zachowania tej imprezy w kalendarzu. To zadziwiające, że w kraju najlepszej zawodniczki na świecie nie udaje się wykorzystać jej potencjału i obecnej popularności tenisa.

Pod jednym względem można tę decyzje zrozumieć. W przyszłym roku Iga Świątek nie zagrałaby w Warszawie. Sugerowała to już po odniesionym w lipcu zwycięstwie. Turniej ma wyjątkowo zły termin. Musiałby odbyć się tuż przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu, a tam zawodniczki zagrają na Roland Garrosie, na mączce. Na kortach Legii w tym roku została położona twarda nawierzchnia. Profesjonalizm najlepszej zawodniczki na świecie nie pozwalałby jej na połączenie startów w jednym miesiącu na trawie (Wimbledon), hardzie (Warszawa), mączce (Paryż).
Trudności z przyciągnięciem sponsorów i to mimo gry Igi Świątek
A to Świątek przyciągała na tę imprezę publiczność. W dniu jej meczów bilety były wyprzedane, trybuny pełne, zainteresowanie medialne - ogromne. Żadna inna tenisowa gwiazda nawet z Polski nie przyciągnęłaby takich tłumów na korty warszawskiej Legii. Brak liderki rankingu w Warszawie oznaczałby trudności w rozmowach ze sponsorami.
Namówienie do sponsorowania tego turnieju nie było łatwo i to mimo ogromnego zainteresowania występem liderki rankingu. Dlaczego? Bardzo trudno na to pytanie odpowiedzieć, ale można się domyśleć, że chodzi o pieniądze.
Występowały one również teraz, kiedy start Igi Świątek w stolicy był pewny. Na konferencji poprzedzającej tegoroczny turniej Tomasz Świątek, ojciec zawodniczki i jeden ze współorganizatorów turnieju, mówił z pewną goryczą, że "niech żałują ci, którzy nie zostali sponsorami", bo to jedyna okazja, by ogrzać się w cieple tenisowego numeru 1. - To co mamy w tym roku w Polsce może się nie powtórzyć, bo mamy jedynkę światową, ale nie wiadomo jak długo będzie na tym tronie. Różnie to w życiu bywa. Iga wiecznie nie będzie na pozycji numer jeden - przepowiadał Tomasz Świątek.
Już wtedy wiadomo było, że namówienie do sponsorowania tego turnieju nie było łatwo i to mimo ogromnego zainteresowania występem liderki rankingu. Dlaczego? Bardzo trudno na to pytanie odpowiedzieć, ale można się domyśleć, że chodzi o pieniądze.
Inne polskie zawodniczki nie gwarantują zainteresowania
Ale nie chodziło tylko o biznes. "Decyzję o zakończeniu projektu podjęto na podstawie analizy w obszarach sportowym, infrastrukturalnym i biznesowym" - czytamy w dzisiejszym oświadczeniu organizatorów uzasadniającym rezygnację z imprezy. Jeśli chodzi o sport to ważną rolę odegrała nieobecność w tegorocznej edycji polskich zawodniczek Magdy Linette i Magdaleny Fręch. Tomasz Świątek czuł żal, że obie nie pojawiły się w stolicy.
A inne Polskie tenisistki? Wciąż reprezentują bardzo niski poziom. Pokazał to również warszawski turniej. Na sześć zawodniczek poza Świątek, które wzięły w nim udział, w singlu wszystkie przegrały swoje pierwsze mecze.
Opieranie się tylko na Świątek nie wróżyło dobrze temu projektowi na przyszłość. Nie zapewniłoby wpływów z biletów, nie przyciągnęłoby sponsorów. Jak się okazuje, popularność tenisa w Polsce jest trochę oparta na sukcesie obecnej liderki rankingu. Szkoda, że teraz na jej bazie nie udaje się zbudować czegoś więcej tak żeby w przyszłości w Polsce były organizowane turnieje WTA i wygrywały w nich inne polskie zawodniczki.
Olgierd Kwiatkowski
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje