- Jesteśmy mile zaskoczeni bardzo sympatycznym powitaniem tutaj na miejscu. To nieczęsto się zdarza. Od przyjazdu mieliśmy okazję poznać trochę to miasto, w którym jest wiele śladów historii. Ale nie przyjechaliśmy tu zwiedzać zabytki, tylko grać w tenisa - powiedział na konferencji prasowej kapitan przyjezdnej drużyny Patrick Rafter.- Mamy świadomość sukcesów naszego kraju, jakie w przeszłości odnosił w tych rozgrywkach. To wielki honor, ale oczywiście też pewna presja, która gdzieś tam na nas ciąży i zobowiązuje do dobrej gry. Jednak chyba bardziej to dla nas zaszczyt motywujący do odniesienia zwycięstwa. Wierzymy w nie - dodał kapitan 28-krotnych zdobywców Pucharu Davisa.Powołał on do swojej drużyny Lleytona Hewitta (obecnie 58. w rankingu ATP World Tour), Bernarda Tomica (51.), Marinko Matosevica (55.) oraz Chrisa Guccione, który nie poniósł porażki w dziewięciu deblowych występach w reprezentacji. Celem, jaki przed Rafterem wyznaczyła rodzima federacja Tennis Australia, jest powrót do Grupy Światowej po kilku słabszych sezonach. Natomiast Polacy po raz pierwszy mogą się przebić do elity.Australijczycy od dziecka trenują na kortach trawiastych lub twardych, a z ziemną nawierzchnią mają styczność najczęściej na turniejach rozgrywanych w Europie. Właśnie mączkę ceglaną wybrała polska ekipa, chcąc uprzykrzyć życie rywalom.- Moi chłopcy grają w tenisa od wielu lat, więc kort ziemny, nawet w hali, nie jest dla nich nowością. Oczywiście nie jest to ich ulubiona nawierzchnia, ale chyba w sumie podobnie jest w przypadku polskich zawodników powołanych na mecz. Na pewno jest to dla nas pewne utrudnienie, ale to jest zwyczajnie kwestia przyzwyczajenia. Trenowaliśmy kilka dni na mączce w Niemczech, a i tutaj mamy jeszcze trochę czasu na oswojenie się - uważa Rafter.Najpóźniej do australijskiej ekipy dołączył przez Pucharem Davisa Lleyton Hewitt, który w wielkoszlemowym US Open na twardych kortach w Nowym Jorku dotarł do czwartej rundy (1/8 finału).- Nie jest większym problemem dla mnie zmiana nawierzchni, po tylu latach w Tourze, to jest praktycznie codzienność. Dla mojej gry taki przeskok też nie stanowi większego problemu. Po prostu muszę się przyzwyczaić do ślizgania, co na betonie było zupełnie niemożliwe. To wszystko - powiedział na konferencji Hewitt, były lider rankingu ATP World Tour.Przeciwko Australijczykom kapitan Radosław Szymanik powołał Jerzego Janowicza (14. w ATP World Tour), Łukasza Kubota (70.) oraz deblistów Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego.- Nie możemy w żaden sposób lekceważyć tej drużyny i to nie tylko ze względu na nawierzchnię. Wystarczy spojrzeć na grę Janowicza, który od kilku miesięcy świetnie spisuje się na każdej nawierzchni i jest wysoko w rankingu. No i Kubot ze swoim niebezpiecznym tenisem też jest bardzo groźnym zawodnikiem, który ma doświadczenie w tych rozgrywkach. Na pewno silnym punktem drużyny jest też bardzo dobry debel. Spotkanie w ten weekend zapowiada się na pewno bardzo ciekawie - uważa Rafter.Rywalizacja toczyć się będzie od piątku do niedzieli, a spotkanie składa się z dwóch pojedynków singlowych pierwszego dnia, sobotniego debla i rewanżowych meczów w grze pojedynczej na zamknięcie. Zwycięzca w przyszłym roku wystąpi w Grupie Światowej, składającej się z 16 najlepszych drużyn walczących o Puchar Davisa. Przegrany będzie znów występował w Grupie I rozgrywek strefowych (Polacy w Euroafrykańskiej, a rywale w strefie Azji i Pacyfiku). Transmisje przeprowadzi CANAL+ Family 2.