Nazywali ją "pupilką" Putina. Nie do wiary, czym zajmuje się teraz
Weronika Stiepanowa jeszcze kilka lat temu odnosiła sukcesy na arenie międzynarodowej. Po tym, jak federacje sportowe nałożyły sankcję na reprezentantów Rosji, 24-latce przyszło zmierzyć się z zupełnie nową rzeczywistością. W ostatnim czasie zaszło sporo zmian w życiu "ulubienicy" Władimira Putina. Nie tak dawno została ona matką, a teraz postanowiła spróbować swoich sił jako dziennikarka.

Weronika Stiepanowa nie jest postacią anonimową w sportach zimowych. Rosyjska biegaczka narciarska przed wybuchem wojny w Ukrainie regularnie punktowała w zawodach Pucharu Świata, a po ataku wojsk Władimira Putina na kraj naszych wschodnich sąsiadów nie raz zabierała głos na tematy polityczne, stawała w obronie swojego narodu oraz agresora i wdawała się w potyczki słowne głównie z rywalami ze Skandynawii. Zdarzało się również, że apelowała do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej o przywrócenie Rosjan do sportu "na równych prawach" i atakowała Międzynarodowy Komitet Olimpijski za "niesprawiedliwe traktowanie reprezentantów Rosji".
Weronika Stiepanowa została mamą i zajmuje się dziennikarstwem
Kilka tygodni temu o "pupilce" Władimira Putina znów zrobiło się głośno. Jak się bowiem okazało, biegaczka narciarska postanowiła wykorzystać brak możliwości rywalizacji na arenie międzynarodowej i zdecydowała się na założenie rodziny. W lutym na świat przyszła córka 24-latki, o czym ta z dumą poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych. "Witamy, poznajcie Dinę, nową obywatelkę świata i Rosji, nowe szczęście jej rodziców. Poród przebiegł szybko i łatwo" - przekazała na swoim profilu na Instagramie.
Jak się okazuje, to nie koniec zmian w życiu rosyjskiej sportsmenki. W oczekiwaniu na powrót do rywalizacji w zawodach rozgrywanych za granicą 24-latka postanowiła stanąć po drugiej stronie lustra i zająć się relacjonowaniem bieżących wydarzeń ze świata sportu. W ostatnim czasie komentowała ona mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim, a teraz dołączyła do redakcji portalu MatchTV, dla którego pisze felietony.
W czwartek 27 marca opublikowano najnowszy materiał autorstwa 24-latki, w którym mocno zastanawiała się ona, dlatego biegi narciarskie nie są w jej kraju tak popularne jak m.in. hokej. "Mamy swojego Owieczkina w narciarstwie - Aleksandra Bolszunowa. Jest wspaniała Natalia Tierientjewa, są młodzi, silni, medialni pretendenci. Ale nie widzę żadnego wzrostu frekwencji na zawodach, zamieszania wokół ich nazwisk i entuzjazmu fanów. A kombinezonu "takiego jak Bolsunow" nie kupisz w sklepie z pamiątkami obok trybun stadionu narciarskiego, a tym bardziej z jego autografem. Nie ma w ogóle takich sklepów!" - żaliła się Stiepanowa.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje