Polka wyrównała w Wiśle rekord i chce go pobić. Przykry obrazek spod skoczni
Anna Twardosz nie przestaje zachwycać. Wprawdzie czwartkowy konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle nie wyszedł jej tak, jak ten w Falun, kiedy zajęła dziesiąte miejsce, to jednak 24-latka ma powody do zadowolenia. Na Skoczni im. Adama Małysza wyrównała bowiem rekord. W piątek przypuści atak, by go pobić.

W skrócie
- Anna Twardosz wyrównała rekord, zdobywając punkty Pucharu Świata pięć razy z rzędu.
- Mimo presji i własnych ambicji, awansowała w Wiśle, choć nie wszystko poszło po jej myśli.
- Konkurs kobiet zgromadził niewielu kibiców, ale zawodniczka nie czuła rozczarowania, licząc na większe wsparcie w przyszłości.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Anna Twardosz do Wisły na zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich przyjechała podbudowana wynikiem w Falun. W Szwecji zanotowała życiówkę i zajęła dziesiąte miejsce.
Tyle że przed rywalizacją w Beskidach czuła obawy. Mówiła zresztą o tym w rozmowie z Interia Sport: - To będą chyba najtrudniejsze dla mnie zawody w tym sezonie, jeśli chodzi o ten pozytywny stres. Boję się, że będę chciała skakać lepiej, niż w danym momencie potrafię, a to może pójść w złym kierunku. Jestem jednak bardzo pozytywnie nastawiona i mam nadzieję na to, że to będą jednak fajne konkursy.
Anna Twardosz wyrównała w Wiśle rekord
I rzeczywiście. Twardosz pokazała, że zna siebie doskonale. Polka tak bardzo chciała skoczyć zbyt dobrze, że popełniała błędy. Po pierwszej serii była 24. Po drugiej awansowała o cztery pozycje.
- W tym pierwszym skoku przeszkodziły mi zbyt duże moje ambicje. Ten drugi skok by lepszy, ale wciąż nie była to taka próba, jakie chciałabym oddawać. Chciałam za mocno i za dobrze skakać, ale mam nadzieję, że w piątek będzie już o wiele lepiej. Najważniejsze, że są punkty. Poza tym wiem, że nawet z tymi gorszymi skokami, potrafię polecieć - mówiła Twardosz.
Dla Polki to druga taka sytuacja w karierze, kiedy zdobyła pięć razy z rzędu punkty Pucharu Świata. W Wiśle wyrównała zatem swój rekord, ale do rekordu Polski brakuje jej jeszcze jednego konkursu. W sezonie 2021/2022 w sześciu kolejnych konkursach, w których startowała, punktowała bowiem Kinga Rajda.
W piątek liczę zatem na rekord
Czwartkowe zawody wygrała Norweżka Anna Odine Stroem. Druga była Kanadyjka Abigale Strate, a trzecia Japonka Nozomi Maruyama, która utrzymała pozycję liderki Pucharu Świata.
Przykry obrazek pod skocznią w Wiśle. Polka nie czuła jednak rozczarowania
Niestety przykrym obrazkiem była frekwencja na konkursie kobiet. Kibiców można było spokojnie policzyć i było ro może kilkadziesiąt osób. Szkoda, że tak mało osób zdecydowało się przyjść na skocznię, by podziękować Twardosz za to, jak świetnie poradziła sobie w Falun.
Myślałam, że będzie więcej kibiców. Latem była liczniejsza grupa. Trzeba się jednak cieszyć z każdego kibica, który dotarł na skocznię. Nie czuję rozczarowania, choć oczywiście byłoby miło, gdyby pojawiło się więcej widzów. Może jak zaczniemy wygrywać, to zobaczymy tłumy
Na miejscu była jednak jej rodzina i bliscy, którzy robią na razie za fanklub zawodniczki. W przyszłości być może zawiążę się jakaś grupa kibiców, która będzie wspierała skoczkinie z Lanckorony.
24-latka przyznała, że marzy się jej konkurs PŚ w Zakopanem. Nie była jednak w stanie powiedzieć, czy pod Tatrami frekwencja byłaby lepsza, niż w Wiśle.
W piątek (5 grudnia, godz. 11.30) kolejny konkurs PŚ w skokach kobiet. Pora nie zachęca, ale być może ktoś w okolicach Wisły wpadł na pomysł, by na zawody przyprowadzić dzieci szkolne. To praktyka stosowana w wielu innych krajach.
Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport
Zobacz również:













