Sensacyjny początek, Vital Heynen szalał. To na nich mogą trafić polscy siatkarze
To miał być najbardziej jednostronny ćwierćfinał Ligi Narodów siatkarzy, tymczasem spotkanie Brazylii z Chinami w Ningbo okazało się emocjonującym widowiskiem. Gospodarze prowadzeni przez Vitala Heynena, byłego selekcjonera polskiej kadry, sensacyjnie wygrali pierwszego seta, a i potem napsuli krwi faworytom. Ostatecznie zwyciężyli Brazylijczycy i to właśnie z nimi w półfinale mogą zagrać polscy siatkarze - o ile pokonają w czwartek Japonię.

Brazylijczycy w fazie wstępnej Ligi Narodów siatkarzy przegrali tylko jeden z dwunastu meczów i do turnieju finałowego przystąpili z pierwszego miejsca Chińczycy wygrali tylko trzy mecze. I choć potrafili sprawić sensację, pokonując m.in. Kubę, to wystąpili w Ningbo tylko dlatego, że byli gospodarzem turnieju. Mimo że Vital Heynen w przedmeczowej rozmowie z VolleyballWolrd zapewniał, że jego zespół jeszcze nigdy w historii nie trenował tak dobrze, jak w ostatnich dniach, można było odbierać to bardziej jako sposób motywowania siatkarzy niż opis stanu faktycznego.
Sensacyjny początek w Lidze Narodów. Vital Heynen szalał, nerwy faworytów
Tymczasem Brazylijczycy, zdecydowani faworyci spotkania, rozpoczęli je nerwowo. Co prawda w pierwszym secie szybko uciekli na dwa punkty, ale po chwili pojawiły się błędy w ataku, a Chińczycy z tego skorzystali i objęli prowadzenie 8:7. Gospodarze byli równorzędnym rywalem dla "Canarinhos".
Po brazylijskiej stronie siatki panował chaos. Z chińskim blokiem nie radził sobie Honorato, w aut zagrywał Alan Souza, Chiny prowadziły 16:14, a potem 19:16. Heynen szalał z zaciśniętą pięścią. Brazylia dopadła rywali przy stanie 21:21. Od tej pory trwała walka punkt za punkt, obie drużyny miały piłki setowe, ale to Chińczycy sensacyjnie zdobyli ostatni punkt blokiem i wygrali 31:29.
W pierwszym secie Chińczycy zdecydowanie wygrali z Brazylią blokiem, zdobywając nim sześć punktów - rywale nie odpowiedzieli ani jednym. A przecież Heynen nie może skorzystać z kilku kontuzjowanych zawodników. Na początku drugiego seta gospodarze nadal byli w uderzeniu, prowadzili 9:7. W końcu Bernardo Rezende nie wytrzymał i zdecydował się na zmianę - na boisku pojawił się wracający do gry po kontuzji Ricardo Lucarelli.
Gospodarze jeszcze powiększyli przewagę, wygrywali 15:12. Brazylia doprowadziła do remisu 17:17 i w końcu uporządkowała grę. Wygrała jeszcze sześć kolejnych akcji, asem serwisowym błysnął rozgrywający Fernando Kreling. "Canarinhos" wygrali 25:19.
Brazylia się podniosła, Chińczycy odpowiedzieli. Oto potencjalni rywale polskich siatkarzy
Wydawało się, że Brazylijczycy pójdą za ciosem i zdominują wydarzenia na boisku. Tymczasem początek trzeciej partii nadal był wyrównany. Dopiero w połowie partii przyjezdni odskoczyli na cztery punkty. Znów szalał Heynen, który tym razem mocno dyskutował z sędziami. Zdecydowanym liderem Brazylii był Alan, końcówka należała już do faworytów, którzy zwyciężyli 25:16.
Heynen zdecydował się na duże zmiany w składzie. Na początku czwartego seta przyniosły efekt, Chiny prowadziły 5:2. Kibice w hali wiwatowali, ale Brazylijczycy tym razem szybko opanowali nerwy. Gospodarze wierzyli jednak w zwycięstwo, co sprawiło, że byli w stanie utrzymywać się blisko remisu. Na tym nie koniec, objęli nawet prowadzenie 15:13. "Canarinhos" uchronili się jednak przed tie-breakiem, odrobili straty i wygrali 25:21, kończąc spotkanie.
Zwycięstwo Brazylii to ważna informacja dla polskich siatkarzy. To właśnie na nich wpadnie w półfinale drużyna Nikoli Grbicia, jeśli w czwartek pokona w Ningbo Japonię. W pierwszym meczu turnieju finałowego w Ningbo awans do strefy medalowej wywalczyli Włosi, którzy pokonali 3:1 Kubę. Mistrzowie świata czekają na zwycięzcę spotkania Francja - Słowenia.
Brazylia: Alan, Matheus, Honorato, Fernando, Flavio, Bergmann - Maique (libero) oraz Darlan, Matheus G., Lucarelli
Chiny: Yu Y.C., Peng, Yu Y.T., Wen, Li, Wang B. - Qu (libero) oraz Jiang, Wang H.B., Ji, Zhang Z.J.












