Dzień po meczu Belgia - Węgry, na którym licząca aktualnie 4600 miejsc hala w Gandawie wypełniła się w 75 procentach, trybuny początkowo świeciły pustkami. Spotkanie Serbii z Ukrainą, mimo że na boisku były aktualne mistrzynie świata, oglądała zaledwie garstka kibiców. W czasie meczu lepiej było więc słychać rozmowy zawodniczek niż doping. Sytuacja zmieniła się przed następnym spotkaniem, w którym Polki mierzyły się ze Słowenią. Fani w biało-czerwonych koszulkach licznie stawili się w hali w Gandawie i zgotowali swoim siatkarkom głośne powitanie. Na trybunach ostatecznie zasiadły 853 osoby. Wtóruje jej środkowa Agnieszka Korneluk: Nie spodziewałam się aż tak licznych kibiców. Bardzo fajnie nas wspierali, wielkie dzięki dla nich. Polskie siatkarki przyznały się po meczu. Tego nie dało się ukryć Przygotowany był tylko Stefano Lavarini. Został uprzedzony przez siatkarkę z Belgii A grupa kibiców była głośna przez cały mecz. Oprócz biało-czerwonych flag fani mieli także inne gadżety w narodowych barwach, na przykład okulary. Nie wybiła ich z rytmu nawet wpadka organizatorów przed meczem - z głośników popłynęła tylko jedna zwrotka "Mazurka Dąbrowskiego". W podziękowaniu za doping kibice doczekali się rundy honorowej w wykonaniu siatkarek. Polskie zawodniczki przebiegły wzdłuż trybuny zajmowanej przez kibiców, zbijając piątki ze wszystkimi chętnymi. O ile siatkarki były zaskoczone tak licznym wsparciem, o tyle trener Stefano Lavarini się go spodziewał. I to nie tylko dlatego, że pracuje z polską kadrą już drugi sezon. - Nie byłem zaskoczony, bo zostałem na to przygotowany. Britt Herbots, belgijska siatkarka, uprzedziła mnie o tym wieczorem, dzień przed meczem. Rozmawiamy ze sobą, pracowaliśmy razem i jesteśmy w bliskiej relacji. Powiedziała mi: sam to zobaczysz. To już raz się stało, kiedy grałyśmy u siebie z Polską. W trakcie naszego hymnu pomyślałyśmy: ok, jesteśmy w domu. Ale potem zaczął się polski hymn i okazało się, że one też są u siebie - opowiada Interii trener reprezentacji Polski. Włoch dopytywał o słowa Herbots swoich asystentów. Od nich dowiedział się, że w Belgii żyje i pracuje wielu Polaków. - To była wielka przyjemność - podsumowuje występ w takich warunkach. "Selfie" z Lavarinim? Nawet przez szybę Kontakt z polskimi fanami Lavarini miał również po meczu. Był to kontakt... przez szybę, przez którą dostrzegli go polscy kibice. Strefa wywiadów w hali w Gandawie jest bowiem zlokalizowana na lekkoatletycznej bieżni, która jest otoczona dużymi oknami. Za nimi znajduje się z kolei strefa rozrywki, którą organizatorzy urządzili przy hali. I właśnie przez te okna polscy kibice dostrzegli Lavariniego, udzielającego wywiadu Interii. Gestami prosili trenera o wspólne zdjęcie. Doczekali się, bo Włoch z uśmiechem zapozował przez szybę do oryginalnego "selfie" z kibicami. Z Gandawy Damian Gołąb Niebezpieczna sytuacja w meczu polskich siatkarek. To mogło się źle skończyć