W ostatnich latach w reprezentacji Serbii co roku coś się zmienia. Najpierw w 2021 r. po 19 sezonach przygodę z kadrą skończył trener Zoran Terzić. Jego następca, Daniele Santarelli, pracował tylko przez sezon, ale zdobył mistrzostwo świata. W tym roku kadrę prowadzi Giovanni Guidetti. Nie zmienia się tylko jedno: Serbki cały czas są w ścisłej światowej czołówce. Choć akurat ten sezon rozpoczęły zaskakująco słabo. Guidetti w pierwszych meczach Ligi Narodów testował nowe twarze w kadrze, w efekcie jego drużyna nie zakwalifikowała się do turnieju finałowego. Na mistrzostwach Europy drużyna z Bałkanów znów ma być jednak mocna. I fazę grupową rozpoczęły od mocnego uderzenia. Wygrały pięć pierwszych akcji inauguracyjnego seta, szybko sprytnymi atakami błysnęła MVP ubiegłorocznych mistrzostw świata, czyli Tijana Bosković. Trener Ukrainek już przy stanie 0:5 wykorzystał pierwszą przerwę. Serbki nic sobie jednak z tego nie robiły. Owszem, zdarzały się im błędy w zagrywce, w aut zaatakowała Jovana Stevanović - ale kontrolowały przebieg partii. Bosković pomagała również serwisem, ostatni punkt Serbkom “podarowały" same Ukrainki. Faworytki wygrały 25:14. Ukrainki trochę się poprawiły. Ale na Serbię to za mało Brak gry o medale Ligi Narodów pozwolił Serbii na dłuższe przygotowania do mistrzostw Europy. Zakłóciło je zamieszanie z tureckimi asystentami Guidettiego, którzy nie dostali wizy do Belgii. Problem udało się rozwiązać dopiero w przeddzień inauguracyjnego meczu, i to dzięki interwencji tureckiego MSZ. To jednak nic w porównaniu z problemami Ukrainek. W końcu to reprezentacja z ogarniętego wojną kraju, a członkowie rodziny czy znajomi siatkarek nierzadko walczą na froncie z Rosją. Mimo to w tym sezonie Ukraina wygrała Złotą Ligę Europejską. Nie udało się jej co prawda wywalczyć prawa gry w Lidze Narodów, ale to i tak spory sukces. Większe ukraińska drużyna odnosiła w latach 90. - 30 lat temu w Czechach zdobyła nawet brązowy medal mistrzostw Europy. Teraz Ukrainki mierzą raczej w wyjście z grupy, do czego potrzeba im przede wszystkim zwycięstw ze Słowenią i Węgrami. Pozostałe drużyny są raczej poza ich zasięgiem - a na pewno Serbia. W drugiej partii wicemistrzynie Europy sprzed dwóch lat znów mocno rozpoczęły, prowadziły 4:0. Bosković do ataków i zagrywek dołożyła punkt blokiem, z którym nie radziła sobie Ołeksandra Milenko. Postrachem na siatce była też Mina Popović. Mimo wszystko przewaga Serbii nie była tak duża, jak w poprzedniej partii. Blokiem rywalkom potrafiła "odgryźć się" Switłana Dorsman. Przy stanie 16:14 Guidetti poprosił nawet o przerwę. Po niej wszystko szło już zgodnie z planem i Serbia wygrała 25:19. Rywalki polskich siatkarek już się cieszą. A trener odbiera im szanse ME siatkarek. Serbia zwyciężyła zgodnie z planem Dzień wcześniej, gdy w hali w Gandawie występowały gospodynie, oklaskiwało je 3,5 tysiąca ludzi. W piątek mecz mistrzyń świata przyciągnął na trybuny zaledwie garstkę kibiców. Sporą grupę stanowili fani reprezentacji Polski, którzy przyszli już na wcześniejsze spotkanie. Trzeci set potoczył się zgodnie z planem znanym z dwóch poprzednich partii. Serbki błyskawicznie wypracowały sobie przewagę i prowadziły od początku do końca. W końcówce Guidetti dał szansę rezerwowym, ale i one bez trudu dopilnowały wyniku. Ostatniego seta mistrzynie świata wygrały 25:16. Serbki za swoje główne rywalki w grupie A uważają Polskę. Ich mecz ze świeżo upieczonymi medalistkami Ligi Narodów zaplanowano na 21 sierpnia. Serbia - Ukraina 3:0 (25:14, 25:19, 25:16) Serbia: Bosković, Stevanović, Busa, Ognjenović, Popović, Uzelac - Jegdić (libero) oraz Lazović, Lozo, Drca, Bjelica Ukraina: Dorsman, Szarhorodska, Krajduba, Kodoła, Milenko, Meliuszkyna - Niemczewa (libero) oraz Danczak Z Gandawy Damian Gołąb "Żółte Tygrysy" rozbiły rywalki. To sygnał ostrzegawczy dla Polski?