Początek sezonu w wykonaniu mistrzyń Polski to głównie rozczarowania. W klubie było coraz więcej nerwów - apogeum nastąpiło przed tygodniem. Po porażce na inaugurację Ligi Mistrzyń z Alba Blaj prezes Hubert Hoffman zapowiedział, że to jego koniec w klubie. Po tamtym spotkaniu nastąpiło jednak przesilenie. W niedzielę łodzianki wygrały ważny ligowy mecz z Grupą Azoty Chemikiem Police. A w środę w Mioveni w Rumunii, gdzie spotkania rozgrywa Dnipro, do składu ŁKS-u wróciła atakująca Valentina Diouf, która w ostatnim meczu pauzowała. I już w pierwszym secie pokazała się z dobrej strony, zdobywając osiem punktów. Początek partii był jednak wyrównany. Łodzianki zaczęły zyskiwać przewagę od stanu 9:7. Rywalki z równowagi wytrąciła nieco z pewnością kontuzja Oleny Charczenko. Po wyskoku do bloku środkowa upadła tak niefortunnie, że już nie była w stanie podnieść się o własnych siłach. Boisko opuściła z urazem nogi, zapłakana, na rękach fizjoterapeutów. Również koleżanki wyglądały na mocno przejęte - niektóre po upadku Charczenko aż złapały się za głowę. ŁKS wkrótce powiększył przewagę do pięciu punktów, ale ukraiński zespół jeszcze był w stanie odrobić straty. Gdy łodzianki zacięły się w ataku, rywalki doprowadziły do remisu 19:19. Końcówka należała jednak do mistrzyń Polski, które wygrały 25:20. Dramatyczny tie-break w ligowym hicie. Show młodych reprezentantek Polski Dominacja ŁKS-u Commercecon w drugim secie Prometey Dnipro opiera się w dużym stopniu na reprezentantkach Ukrainy. Trenerem drużyny jest zresztą Iwan Petkow, który prowadził ukraińską kadrę na ostatnich mistrzostwach Europy. Jego zawodniczki w drugim secie środowego spotkania miały jednak duże problemy. Łodzianki już na początku odskoczyły - prowadziły 5:1 po dobrych zagrywkach Kamili Witkowskiej. Z czasem przewaga wzrosła do siedmiu punktów. Dobrze radziła sobie zwłaszcza Aleksandra Gryka, która brylowała w coraz skuteczniejszym bloku ŁKS-u. 23-letnia siatkarka w ostatnich dwóch sezonach była w orbicie zainteresowań selekcjonera Stefano Lavariniego, ale m.in. przez problemy ze zdrowiem nie zdołała wskoczyć do składu na kluczowe turnieje. We wtorek radziła sobie jednak bardzo dobrze. Co prawda w drugiej części seta, kiedy przewaga ŁKS-u zmalała, trener Alessandro Chiappini poprosił o przerwę, ale jego drużyna spokojnie utrzymała prowadzenie. Skończyło się wygraną 25:17. Pierwsza wygrana ŁKS-u Commercecon w grupie E Ligi Mistrzyń Trzecia partia to również od początku przewaga mistrzyń Polski, choć już nieco mniejsza niż w poprzednim secie - trzypunktowa. Ukrainki zdecydowanie poprawiły grę w ataku i zdołały odrobić straty. Prometey prezentował się coraz lepiej, prowadził już 16:13. Mistrzynie Polski dość szybko jednak wyrównały, doprowadzając do remisu 17:17. Pomogła podwójna zmiana atakującej i rozgrywającej - chwilę oddechu dostała Diouf. Włoszka wykorzystała to w końcówce, gdy wróciła na boisko. To ona skończyła kluczowe piłki, a ŁKS zwyciężył 25:23, zamykając spotkanie w trzech setach. Diouf została też wybrana najlepszą zawodniczką spotkania. Dla ŁKS-u to pierwsze zwycięstwo w grupie E Ligi Mistrzyń. Prometey pozostaje bez punktu. Sprawdź tabele fazy grupowej Ligi Mistrzyń Prometey Dnipro: Drpa, Dorsman, Bukmen, Szarhorodska, Charczenko, Milenković - Niemczewa (libero) oraz Meliuszkyna, Wasiljewa, Danczak ŁKS Commercecon: Diouf, Gryka, Amanda, Roberta, Witkowska, Piasecka - Maj-Erwardt (libero) oraz Hryszczuk, Zaborowska Magdalena Stysiak znowu to zrobiła. Lavarini wiedział, co robi