Polski siatkarz wrócił po koszmarnej kontuzji. Docenili go nawet kibice rywali. "Wzruszam się"
Siatkarze Halkbanku Ankara z kretesem polegli w Lublinie na inaugurację Ligi Mistrzów. Mecz z Bogdanką LUK był jednak wyjątkowy dla Aleksandra Śliwki. Wicemistrz olimpijski z Paryża niespodziewanie dostał szansę debiutu w tureckiej drużynie - to był jego pierwszy oficjalny występ od czasu fatalnej kontuzji na zgrupowaniu polskiej kadry. W Lublinie docenili go nawet kibice rywali, a sam siatkarz nie krył wzruszenia przed kamerą Polsatu Sport.

Debiutanckie spotkanie w Lidze Mistrzów potoczyło się dla Bogdanki LUK Lublin wyśmienicie. Mistrzowie Polski podejmowali Halkbank Ankara, teoretycznie najmocniejszego rywala w grupie B, a rozbili go w trzech krótkich setach.
Rywale mieli olbrzymie problemy od samego początku, a ich trener Radostin Stojczew szybko musiał korygować skład i plan na mecz. Siatkarze tureckiego zespołu mieli olbrzymie problemy z przyjęciem i właśnie w tym elemencie miał im pomóc Aleksander Śliwka.
Zaskoczenie w Lidze Mistrzów. Niespodziewany debiut Aleksandra Śliwki
Reprezentant Polski pojawił się na boisku w końcówce drugiego seta. Zameldował się na boisku w drugiej linii, gdzie miał odpowiadać przede wszystkim za przyjęcie oraz obronę. Wejście przyjmującego na boisko było jednak sporym zaskoczeniem.
Sam się nie spodziewałem, że to będzie tak wcześnie. Ale na razie mogę pomóc drużynie w takim wymiarze, wejść do drugiej linii, pomóc w przyjęciu, w organizacji gry. Mam nadzieję, ze w kolejnych meczach również będę mógł pomóc i nasza drużyna osiągnie lepsze wyniki
Dla reprezentanta Polski był to bowiem wyjątkowy moment - oficjalny debiut w nowym zespole. Wszystko opóźniła koszmarna kontuzja zawodnika, której doznał latem na zgrupowaniu kadry. Na treningu doznał koszmarnie wyglądającego urazu kostki.
"Olek leżał i bardzo przeraźliwie krzyczał. Nie chciałem w ogóle patrzeć na jego kostkę, tylko odwróciłem się" - opowiadał wtedy Interii Sport Kamil Semeniuk, inny przyjmujący kadry.
Wyjątkowe chwile Aleksandra Śliwki. Polscy kibice nie zawiedli. "Wzruszam się"
Z powodu długiej rehabilitacji klub transfer Śliwki ogłosił dopiero pod koniec listopada. Już dwa tygodnie później Polak pojawił się na boisku. Polscy kibice zgotowali mu wyjątkowe powitanie - fani Bogdanki LUK Lublin po meczu skandowali jego nazwisko.
"To wzruszający moment dla mnie, bo kontuzja była bardzo ciężka i dużo walczyłem. Jeszcze przy kibicach polskich, którzy skandują moje imię... Wzruszam się, naprawdę" - mówił przed kamerą Polsatu.
Teraz Śliwka ma być powoli wdrażany w grę w większym wymiarze. Z czasem powinien być dostępny dla drużyny również pod siatką - być może w kolejnych meczach Ligi Mistrzów, które Halkbank rozegra już w przyszłym roku.
Ostatnie dni były jednak wyjątkowe dla siatkarza również z innego powodu. Przyjmujący doczekał się narodzin potomka - mamą jest żona siatkarza Jagoda Śliwka, z domu Gruszczyńska, była siatkarka plażowa.
"Czuję się wspaniale, niezwykle się z żoną cieszymy, wszystko jest ok. Syn jest zdrowy, powoli sobie rośnie. Mam nadzieję, że moja rodzina jak najszybciej będzie mogła dołączyć do mnie w Turcji" - podkreśla Śliwka.












