Kadrowicz Grbicia triumfuje, lecz jest drugie dno. Wszystko zdradził. "Musimy popracować"
Po pięciosetowym boju w hicie 8. kolejki PlusLigi PGE Projekt Warszawa ograł Indykpol AZS Olsztyn 3:2 i zanotował bardzo ważne zwycięstwo. Drużyna Tommiego Tiilikainena wydawała się mieć kontrolę nad meczem, lecz pozwoliła rywalom doprowadzić do tie-breaka. Jak mówił po meczu Jan Firlej, rozgrywający ekipy z Warszawy i reprezentant Polski, jest to coś, nad czym zdecydowanie trzeba popracować.

Po dwóch porażkach z rzędu 3:0 z Asseco Resovią Rzeszów i Barkomem-Każany Lwów PGE Projekt Warszawa wrócił na zwycięską ścieżkę i pokonał w trzech setach Trefl Gdańsk oraz po tie-breaku jedną z najsłabszych drużyn w lidze, Ślepsk Malow Suwałki. Kilka dni później brązowi medaliści mistrzostw Polski z zeszłego sezonu zmierzyli się na własnej hali z rewelacją ligi, Indykpolem AZS Olsztyn.
Spotkanie było bardzo emocjonujące, a ostatecznie po pięciu setach lepsi okazali się gospodarze. Co ciekawe, wydawało się, że Ci mają pełną kontrolę nad wydarzeniami na boisku, bowiem pierwsze dwa sety padły ich łupem. Niewiele zapowiadało także na taką przemianę po stronie drużyny Daniela Plińskiego.
Jak mówił po meczu w rozmowie z Interią Jan Firlej, jedna z kluczowych postaci Projektu oraz reprezentant Polski w naszej rodzimej lidze nie można być pewnym wygranej.
- Będąc na boisku w PlusLidze nigdy nie można być niczego pewnym, szczególnie w ostatnich latach, gdzie te rozgrywki są naprawdę bardzo mocne i wyrównane. Skupiałem się na tym, żeby zagrać jak najlepiej na swojej pozycji, pomóc drużynie i zamknąć ten mecz za trzy punkty - powiedział.
Co więcej, 29-latek wskazał na mały problem, jaki w ostatnim czasie ma jego drużyna. Warszawiacy w pewnym momencie nie mogli wykorzystać swoich okazji na punkty i męczyli się w kontratakach. Nie był to pierwszy raz w tym sezonie, gdy ekipa Tiilikainena ma taki kłopot. Zdaniem doświadczonego zawodnika trzeba nad tym popracować.
Rywale też bardzo mocno walczyli, czekali na swoje szanse, które wykorzystali w trzecim secie, a my znowu mieliśmy jakiś przestój i nie możemy tych kontr wykorzystać, jak powinniśmy. Nad tym musimy popracować, bo gra na wysokiej piłce jest niezła, przyjęcie także zagrywka i ta kontra - to trzeba poprawić
Kochanowski zachwycił, 22 punkty i MVP. "Czułem"
Fenomenalnie na boisku spisywał się Jakub Kochanowski. Niedawny zastępca Bartosza Kurka w roli kapitana reprezentacji Polski zdobył aż 22 punkty i został wybrany najlepszym zawodnikiem starcia. Jak przekazał Firlej zarówno 28-latek, jak i drugi środkowy, Karol Kłos byli znakomicie dysponowani, co starał się wykorzystać.
- Czułem, że nasi środkowi są w gazie. Starałem się obdarzać ich tymi piłkami, bo byli bardzo skuteczni. Widziałem też, że OIsztyn ma problemy, żeby ich zablokować czy obronić, także myślę, że chłopaki wykonali dobrą robotę - dodał.
Następny mecz PGE Projekt Warszawa rozegra w niedzielę 30 listopada. Rywalem będzie Cuprum Stilon Gorzów. Początek spotkania zaplanowany jest na godz. 14:45.














