Ludzie wyszli na ulicę. 160 podpisów ws. Lewandowskiego. Tego jeszcze nie było
Robert Lewandowski przez lata kariery doczekał się tylu wyróżnień, nagród i dowodów uznania, że sam nie byłby w stanie wszystkich wymienić. Jedno wydarzenie z nim w roli głównej nie mogło jednak zatrzeć się w jego pamięci. Miało bowiem charakter absolutnie unikalny. Przed ośmioma laty imieniem kapitana reprezentacji Polski nazwano jedną z ulic w Kuźni Raciborskiej. To jedyne takie miasto na świecie.

Kuźnia Raciborska położona jest w województwie śląskim. Miejscowość liczy ok. 4500 mieszkańców. Prawa miejskie uzyskała w 1967 roku.
Przed ośmioma laty lokalne władze zainicjowały akcję zmiany nazw ulic, którym patronowały postacie uchodzące za bohaterów w okresie PRL. Grupa gimnazjalistów zaproponowała, by gen. Karola Świerczewskiego zastąpił... kapitan Robert Lewandowski. Pomysł, z pozoru szalony, szybko nabrał proceduralnego toku.
Robert Lewandowski ma ulicę swojego imienia w Kuźni Raciborskiej. Nie istnieje druga taka miejscowość na świecie
Głosowanie w tej sprawie przeprowadzono 13 października 2017 roku. Okazało się, że uczniowska propozycja - bez precedensu - padła na podatny grunt. Ośmiu radnych wyraziło w tym temacie entuzjazm, czterech było przeciw, trzech wstrzymało się od głosu.
Zanim do tego doszło władze miasta, za radą prawnika, skontaktowały się z ówczesnym menedżerem zawodnika, Cezarym Kucharskim. Ten po konsultacji z piłkarzem wyraził zgodę na przeprowadzenie niecodziennej operacji. Reszta była już tylko formalnością.
Pod wnioskiem o zmianę nazwy ulicy ze Świerczewskiego na Lewandowskiego zebrano 160 podpisów mieszkańców. Wcześniej na ścianie jednego z budynku pojawił się mural z podobizną "Lewego" w koszulce reprezentacji Polski. To było udane preludium do tego, co przegłosowano tamtej pamiętnej jesieni.
- Nie mieliśmy osobistego kontaktu z panem Robertem, ale liczymy, że odwiedzi nasze miasto. Zapraszamy z całą rodziną, pięknie go ugościmy. W końcu Kuźnia to pępek świata - mówił przed trema laty burmistrz miasta Paweł Macha, cytowany przez "Dziennik Zachodni".
Wydaje się, że do tej pory kapitan drużyny narodowej nie znalazł jeszcze sposobności, by zaproszenie przyjąć. W kronikach miasta jak na razie nie ma na ten temat żadnej wzmianki. Mieszkańcy liczą, że z patronem ulicy uda się spotkać twarzą w twarz jeszcze przed końcem jego bogatej kariery.













