Beniaminek dopiął swego. Znakomita seria nagrodzona. Oto nowy lider Ekstraklasy
Korona Kielce zremisowała z Wisłą Płock 1:1 na zakończenie 18. kolejki Ekstraklasy. Goście objęli prowadzenie jeszcze przed upływem kwadransa po uderzeniu Łukasza Sekulskiego. W końcowy minutach wyrównał Kostas Sotiriou. Mimo że "Nafciarze" nie wygrali piątego meczu z rzędu, od dziś to oni - w roli beniaminka - zasiadają na szczycie tabeli.

Tak dla przypomnienia: Wisła Płock to tegoroczny beniaminek Ekstraklasy. Rzeczywisty potencjał? Trudny do oszacowania. Ale solidną próbkę możliwości "Nafciarze" dają już w rundzie jesiennej.
Piłkarze Korony mieli świadomość, że tym razem mierzą się z zespołem, który legitymuje się najmniejszą liczbą goli straconych na obcym terenie. Siedem gier i tylko siedem kapitulacji bramkarza. Kieleckich snajperów czekało zatem nie lada wyzwanie.
Korona - Wisła. Beniaminek z Płocka kończy rok na szczycie tabeli. To premia za serię 10 spotkań bez porażki
Tymczasem już w 4. minucie Korona mogła, a nawet powinna, objąć prowadzenie. W doskonałej sytuacji bramkowej znalazł się Tamar Svetlin. Jego strzał z kilku metrów fantastycznie wybronił jednak Rafał Leszczyński.
Kilka chwil później, po centrze z kornera, futbolówkę sprzed linii bramkowej wyekspediował desperacko Tomas Tavares. Wydawało się, że gospodarze zdominowali rywala już w pierwszej fazie spotkania. Ale scenariusz tej konfrontacji potoczył się zupełnie inaczej.
Goście zadali skuteczny cios jeszcze przed upływem kwadransa. Do dośrodkowania Dominika Kuna idealnie wystartował Łukasz Sekulski i strzałem głową z pięciu metrów umieścił piłkę w siatce. Wybitnie nieudolną próbę interwencji podjął w tej akcji bułgarski defensor Wiktor Popow.
Do wyrównania mogło dojść po kilku minutach. Wiślaków tym razem uratowała jednak poprzeczka. Leszczyński nie miał szans na reakcję - został zmylony rykoszetem po penetracyjnej centrze Nikodema Niskiego.
Do przerwy rezultat nie uległ zmianie. W drugiej odsłonie kielczanie bili głową w mur, długo z zerowym efektem. Jeśli blok obronny ekipy z Mazowsza pozwolił sobie na moment dekoncentracji, na wysokości zadania stawał Leszczyński.
Korona straciła drugą bramkę w 64. minucie. Tyle że radość gości była przedwczesna. Arbiter gola nie uznał, odgwizdując pozycję spaloną Wiktora Nowaka.
Wydawało się, że Wisła zgarnie komplet punktów. Leszczyński skapitulował jednak po tym, jak tor lotu piłki szczęśliwie zmienił Kostasa Sotiriou. Była 84. minuta spotkania.
Remis wystarczył beniaminkowi, by ostatecznie wdrapać się na szczyt tabeli. To premia za serię 10 potyczek bez porażki. Pięciu meczów z rzędu bez wygranej nikt w tej sytuacji nie będzie wytykał.












