Przed wyjazdem, 21-letni zawodnik UKS Skarpy Lublin mówił, że sportowy cel osiągnie awansując do półfinału. Zakwalifikowanie się do finału z szóstym czasem już uznane zostało za największy sukces w karierze Świtkowskiego. "Awans do finału sprawił, że z Janka opadły wszystkie emocje. Nastąpiło psychiczne rozluźnienie, ale sposób rozegrania przez niego decydującej walki, to naprawdę rewelacja. I to on, najmłodszy w tej stawce, z dnia na dzień stał się jednym z kandydatów do olimpijskiego medalu" - powiedział Mazurek. Jan Świtkowski od najmłodszych lat miał kontakt z wodą. Jego zmarła przed dwoma laty matka Joanna Pizoń-Świtkowska była brązową medalistką mistrzostw Europy juniorów (Oslo 1976) i mistrzynią Polski we wszystkich kategoriach wiekowych. Ponadto 12 razy poprawiała seniorskie rekordy kraju. Ojciec Jana - Andrzej do dziś sprawuje nad nim sportową pieczę. Jako trener wspomagający uczestniczył w ostatnich miesiącach w przygotowaniach kadry narodowej do mistrzostw globu w Kazaniu. Rodzice zawodnika byli współzałożycielami klubu Skarpa, który powstał przy szkole na osiedlu Skarpa w lubelskiej dzielnicy Czuby. Mazurek, który sam trenował swoje córki (Zuzanna była m.in. mistrzynią świata juniorek i olimpijką w Pekinie), doskonale rozumie jakie znaczenie ma rodzinna atmosfera. "Od dziecka patrzyliśmy na Janka jak na wielki talent. Wiedzieliśmy, że jeśli będzie nad sobą pracował, to w pływaniu może osiągnąć bardzo wiele. Olbrzymią w tym rolę odegrali jego rodzice, zwłaszcza tworząca właściwy klimat Asia, sama niegdyś znakomita zawodniczka" - wspomniał prezes. Lublinianin, który przebojem wdarł się do światowej czołówki, wybiera się na studia do Kalifornii. Wszystko wskazuje na to, że właśnie w USA przygotowywać się będzie do olimpijskiego startu.