Leszek Salva od lat relacjonował dla czytelników Interii wszystkie najważniejsze wydarzenia związane z Vive Kielce oraz reprezentacją Polski w piłce ręcznej. 2 listopada zeszłego roku doznał rozległego wylewu po pęknięciu tętniaka w głowie. Był sam w domu, nie wiadomo nawet dokładnie, ile czasu minęło, zanim znaleźli go najbliżsi. Rokowania lekarzy były bardzo złe, rodzina twierdziła, że "lekarze nie dawali naszemu tacie żadnych szans na wybudzenie". A jednak sytuacja się zmieniła - Leszek otworzył oczy, zaczął wracać do życia. Aby wrócić do jego pełni, potrzebna jest codzienna, kosztowna rehabilitacja. "To jedyny sposób na powrót taty do sprawności, do nas, do domu i do jego ukochanego sportu, którym zajmuje się zawodowo jako dziennikarz" - podkreśla czworo jego dzieci. "Wszystkich kibiców drużyny Łomża Industria Kielce oraz całe środowisko piłki ręcznej gorąco zachęcamy do pomocy na rzecz Leszka Salvy" - napisał z kolei na swojej stronie internetowej mistrz Polski, tuż przed inauguracją Ligi Mistrzów. Zbiórkę można wesprzeć na stronie Fundacji Siepomaga.pl pod adresem: https://www.siepomaga.pl/leszek-salwa. Łomża Industria Kielce wraca do gry - oby lepiej niż rok temu Łomża Industria Kielce będzie jednym z faworytów tej edycji Ligi Mistrzów. Nie może być inaczej, skoro zespół znakomicie prezentował się w poprzednich rozgrywkach, dotarł do Final 4 i w decydującym pojedynku o tytule uległ dopiero w rzutach karnych Barcelonie. Mecz z Nantes może być jednak dla kielczan dużą pułapką. Po pierwsze: bo w pięciu poprzednich sezonach mistrzowie Polski ani razu nie wygrali pierwszego spotkania w Lidze Mistrzów, choć w tym czasie mieli rywali pokroju Mieszkowa Brześć czy Dinama Bukareszt. Porażka w Rumunii rok temu była wielką sensacją, ale nie miała później większego znaczenia. Po drugie: bo HBC Nantes to dla Kielc rywal... niewygodny, choć finaliści Ligi Mistrzów z 2018 roku byli tylko raz rywalami Łomży. Tyle że rok temu, w kwietniu, niespodziewanie wyeliminowali polskiego potentata w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Przegrali we Francji 24-25, ale osiem dni później ograli mistrza Polski w Kielcach 34-31. Później zresztą awansowali do Final 4, bijąc jeszcze po drodze Veszprem. A po trzecie: bo świetnie zaczęli sezon, wygrywając sparingi, a później ogrywając w starciu o Superpuchar Francji wielkie PSG. Kielczanie szczególnie muszą uważać na skrzydłowych, Valero Riverę czy Kauldiego Odriozolę. Mocnych punktów jest zresztą więcej, choćby silny jak tur Jorge Maqueda, wszechstronny Aymeric Minne czy świetni bramkarze: Ivan Pesić i zdolny Viktor Hallgrimsson. Mistrz Polski ma jednak atutów... jeszcze więcej Także i kielczanie mają jednak teraz sporo atutów, zwłaszcza po transferze Nedima Remiliego. W składzie mistrza Polski jest przecież czterech reprezentantów Francji, trzech reprezentantów Hiszpanii, a to przecież potęgi. Do tego kadrowicze innych krajów, z Andreasem Wolffem, Arkadiuszem Moryto, Szymonem Sićko czy Arciomem Karaliokiem. - Mamy wiele atutów, jak młodość i ambicja zawodników. W poprzednich sezonach czasem brakowało nam jednak doświadczenia. Pamiętam trudny okres, gdy po igrzyskach olimpijskich w Tokio mieliśmy problemy zdrowotne z Alexem Dujszebaejewem i kilkoma innymi graczami. Nie mieliśmy wtedy odpowiednio wielu zawodników, którzy mieliby za sobą tysiące spotkań i byliby przyzwyczajeni do brania odpowiedzialności za grę w najważniejszych momentach. Dlatego zrobiliśmy transfery, które są odpowiedzią na tę potrzebę i pozwolą nam zrobić kolejny krok do przodu - mówi na klubowej stronie klubowego wicemistrza Europy trener Tałant Dujszebajew. W jego zespole nie zagra tylko utalentowany Elliot Stenmalm, który wciąż leczy kontuzję. Początek spotkania - o godz. 20.45. Transmisja w Eurosporcie.