Trener Trabzonu stawia ultimatum Szymkowiakowi
Mirosław Szymkowiak zaskoczył wszystkich niespodziewanym listem wysłanym do włodarzy tureckiego Trabzonpsoru w którym zrywa kontrakt z klubem i chce zakończyć sportową karierę.

- Całym tym zajściem jestem zaskoczony. "Szymek" powinien odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: czy właśnie w taki sposób postępuje zawodowy piłkarz, który ma ważny kontrakt? Młodym zawodnikom przychodzą do głowy różne pomysły, ale przecież "Szymek" ma za sobą kilka lat piłkarskiej kariery w zawodowym futbolu. Tym bardziej nie potrafię tego zrozumieć - powiedział Ziya Dogan w "Super Expressie".
- Nie zgadzam się z tym, że życie w Turcji jest męczące. Kilka razy byłem w Polsce i nie dostrzegłem różnic. Życie jest takie same. "Szymek", decydując się na grę w Trabzonie, wiedział chyba, jakie tu panują zwyczaje, że są kilkudniowe zgrupowania. Nie może się na to uskarżać, bo to jego praca. Jakby codziennie chodził do pracy, to też by się skarżył? Myślę, że Polak ma problemy rodzinne. Powinien mieć żonę przy sobie, aby nie czuł się w Trabzonie samotny. Wydaje mi się, że ona nie chce mieszkać w Turcji. I stąd całe zamieszanie - tłumaczył trener Trabzonsporu.
- Nie rozmawiałem z Szymkowiakiem. I to jest kłopot. Nie mamy z nim żadnego kontaktu. Kilkakrotnie dzwonił do niego dyrektor klubu, ale niestety "Szymek" nie odbiera. A rozmawiał z nim ktoś z Polski? Jeśli macie do niego jakiś kontakt, to dzwońcie i proście w moim imieniu, żeby wrócił do Trabzonu. Nawet zwróciłem się o pomoc do piłkarza Trabzonsporu, Milana Stepanova, który przyjaźni się z Polakiem. Chcę, żeby Serb spróbował nakłonić "Szymka" do zmiany decyzji. Nie wyobrażam sobie, żeby Szymkowiak nie występował w Trabzonie, on wciąż jest naszym piłkarzem. Zespół trenuje od ośmiu dni, więc "Szymek" powinien najpóźniej do soboty pojawić się w Trabzonie. On ma jeszcze tylko trzy dni! Ale to wystarczy, by na spokojnie wszystko przemyśleć i podjąć rozsądną decyzję. Jeśli "Szymek" nie zmieni zdania, to zawiadomimy FIFA. Będziemy walczyć o swoje. Mam nadzieję, że wszystko uda się rozwiązać bez niepotrzebnej "wojny" między nami. Racja jest po naszej stronie - podkreślił Ziya Dogan.
Super Express/INTERIA.PL